Skip to main content
  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 02 marzec 2018
Premier Morawiecki tłumaczy się niemieckiemu inwestorowi wiatrakowemu

Na portalu cire.pl ukazał się artykuł pt.: „Niemiecki inwestor OZE upomina się o swoje interesy w Polsce”. Jan Klatten, bo tak się nazywa tytułowy akcjonariusz niemieckiego koncernu Nordex (produkującego lądowe elektrownie wiatrowe), wytknął premierowi Morawieckiemu, że niemiecki biznes wskutek polskich przepisów stracił miliardy w sektorze odnawialnych źródeł energii. Dlatego polskiemu premierowi należała się ostra połajanka i przypomnienie, że niemieccy inwestorzy są święci i nie wolno ich krzywdzić.

Polski rząd w 2016 r. skutecznie ukrócił bezhołowie inwestycje związane ze stawianiem wiatraków byle gdzie, byle jak i byle szybko. Jednak przez ponad 10 lat deweloperzy i spółki energetyczne zdążyły wybudować ponad 5,8 tys. MW nowych mocy w wiatrakach i mają apetyty na drugie tyle.

Pamiętamy, że jeszcze całkiem niedawno minister Tchórzewski wielokrotnie podkreślał w swoich wypowiedziach, że jeśli chodzi o OZE w energetyce, to wyprzedziliśmy założenia a każdy dodatkowy procent ponad plan, to także dodatkowe pieniądze wyrzucone w przysłowiowe błoto. Wiemy, że w czasie bardzo silnych wiatrów system elektroenergetyczny „pęka w szwach” z nadmiaru nikomu niepotrzebnej energii, wyprodukowanej wtedy przez wiatraki. Mieszkańcy wsi mają już serdecznie dość uciążliwego sąsiedztwa wiatraków i panoszenia się inwestorów.

156. Morawiecki foto

Jakie jest podejście inwestorów do tematyki wiatraków w Polsce mogliśmy się przekonać w zeszłym tygodniu podczas konferencji w Monachium.  Premier Mateusz Morawiecki został tam zapytany nie tylko o ustawę o IPN, ale także o inwestycje w OZE. Głos w tej sprawie zabrał niemiecki biznesmen Jan Klatten, mąż Susanne Klatten współwłaścicielki BMW. Państwo Klatten są akcjonariuszami niemieckiego koncernu Nordex, który ma udziały w spółce C&C Wind. Co ciekawe to właśnie spółce C&C Wind nasza rodzima Energa unieważniła umowę na zakup zielonych certyfikatów.

O sprawie toksycznych umów na zakup zielonych certyfikatów od spółek wiatrowych pisaliśmy tutaj: http://stopwiatrakom.eu/w-skrocie/2336-energa-walczy-o-uwolnienie-si%C4%99-z-toksycznych-um%C3%B3w-na-zakup-zielonych-certyfikat%C3%B3w-od-operator%C3%B3w-farm-wiatrowych.html oraz tutaj:

http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/2315-gdzie-si%C4%99-podzia%C5%82y-pieni%C4%85dze-z-oze-czas-na-sejmow%C4%85-komisj%C4%99-%C5%9Bledcz%C4%85-w-sprawie-farm-wiatrowych.html

Nordex oferuje potężne turbiny wiatrowe dla niemal wszystkich regionów geograficznych na całym świecie. [1]

Żale niemieckiego inwestora

Jan Klatten zapytał Premiera Mateusza Morawieckiego o utracone zaufanie niemieckich inwestorów:

„Jan Klatten, jestem inwestorem w sektorze energetycznym. Premierze, bardzo doceniam pana dążenia do modernizacji i rozwoju polskiego przemysłu. Ale w latach 2016-2017 mieliśmy do czynienia z legislacją, która powoduje ryzyka dla zagranicznych inwestycji w sektorze odnawialnych źródeł energii (OZE) warte kilka miliardów. A może nawet grozi im wywłaszczenie. Polska stawia sobie za cel odegranie roli na rynku elektromobilnym, a to wymaga infrastruktury. Zastanawiam się, jak zamierza pan odbudować zaufanie do inwestowania w Polsce? [2]

Premier Mateusz Morawiecki odpowiedział na to w ten sposób:

„Jeśli są jakiekolwiek zmiany legislacyjne, które zdarzają się od czasu do czasu w każdym kraju, muszą być wyjaśnione. Z tego, co wiem, są już zmiany, jeśli chodzi o OZE. I mam nadzieję, że znaleziony zostanie kompromis z tymi inwestorami, którzy mają wątpliwości. Po drugiej wojnie światowej Polska niestety była po złej stronie żelaznej kurtyny i nie mogliśmy pracować np. nad elektrowniami jądrowymi. Musieliśmy oprzeć nasz system energii na węglu". [2]

logo stop wiatrakom mini[Nasz komentarz] Po grudniowo – styczniowej rekonstrukcji rządu ze zdumieniem obserwujemy całkowitą zmianę narracji politycznej i zwrot ku „strategii dialogu i kompromisu”, znanej nam od wielu lat w wykonaniu grupy komediantów „haratających w gałę”. Tym razem, sztukę szukania konsensusu uprawia sam premier Morawiecki i wydaje mu się, że pozwoli to zachować jemu i rządzącej koalicji partyjnej władzę, a także uspokoi siły zewnętrzne, zaniepokojone umacnianiem się polskiej gospodarki i pozycji politycznej w okresie rządu premier Beaty Szydło.

Obserwujemy wciąż proces ciągłych ustępstw wobec Komisji Europejskiej, realizowanych pod hasłem „dobry dialog z Komisją Europejską”, czy też wobec Niemiec w wersji „przyjacielskie relacje”, które dla zmylenia faktycznej kapitulacji, zostały opakowane w propagandowy przekaz o nadzwyczajnej „sprawności i pragmatyzmie rządu”. O relacjach z resztą państw w Europie i poza nią, lepiej nie wspominać, bo wciąż przecieramy oczy ze zdumienia, jak kraj z ambicjami może nie prowadzić polityki zagranicznej. A myśmy narzekali na ministra Waszczykowskiego...

Także w energetyce postawa premiera Morawieckiego i ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, to jest dla nas wielkim rozczarowaniem. Lansowanie na siłę OZE i to wbrew oczywistym interesom polskiej energetyki spowoduje, że wszystko to, co rząd robił przez ostatnie 2 lata trzeba będzie „odkręcać” i wycofywać się z już wprowadzonych zmian. Znając sposób funkcjonowania polskiej administracji, to zapewne nikt dobrze nie policzył rzeczywistych kosztów funkcjonowania całego systemu OZE i wskazania sposobu, w jaki żerują na energetyce pasożytnicze źródła OZE.

Przygotowywana przez rząd nowelizacja ustawy o OZE, zapewne wymuszona presją ze strony Komisji Europejskiej i szantażu ze strony lobby inwestorskiego i bankowego straszącego gigantycznymi odszkodowaniami, jest niestety, ale krokiem wstecz wobec planów i pomysłów z początku urzędowania rządu premier Szydło. Proponowane zmiany w ustawie odległościowej oraz powrót do aukcji dla przemysłowej energetyki wiatrowej, to zwyczajny akt kapitulacji „dobrej zmiany” przed lobby wiatrakowym. I nie zmienią tego propagandowe działania opowiadające o „lepszej zmianie” oraz historyczne odniesienia się do ważnych rocznic i wydarzeń w historii Polski. Liczą się tylko fakty i gospodarka. Reszta to tylko rozsiewanie propagandowej mgły dla maluczkich, by nie zauważyli, jak to nazwał poeta „wniosku kupców korzennych o bezwarunkowej kapitulacji”.

Dlatego jesteśmy zdumieni odpowiedzią premiera, jakiej udzielił wyrywnemu inwestorowi z Niemiec. Tymczasem wystarczyło mu odpowiedzieć, że branża OZE, to bardzo ryzykowny biznes i że żaden rząd nie może zagwarantować opłacalności inwestycji, ani tym bardziej dopłacać do produkcji drogiej energii elektrycznej z wiatraków. Może niemiecki rząd stać na takie eksperymenty, bo dzięki euro drenuje finansowo całą Europę wspierając własny eksport, ale polskiego rządu na to nie stać, bo jesteśmy krajem na dorobku. 

Tak można było odpowiedzieć. Jednak z ust premiera usłyszeliśmy coś zupełnie innego. W ogóle nie rozumiemy stwierdzenia, że zmiany legislacyjne muszą być wyjaśnione. Jakie zmiany i z kim mają zostać wyjaśnione? Chyba zmiany zaproponowane w czerwcu 2017 r. w ustawie o OZE i ustawie odległościowej przez Ministerstwo Energii, które były pisane pod dyktando inwestorów. To trzeba wyjaśnić, a nie cokolwiek innego. Niestety premier Morawiecki usłużnie poinformował niemieckiego biznesmana, że właśnie są już wprowadzane zmiany wychodzące naprzeciw inwestorom, tzw. „kompromis”.

Tłumaczenie się polskiego premiera przed niemieckim obywatelem dlaczego musieliśmy swój system elektroenergetyczny oprzeć na węglu, brzmi co najmniej niepoważnie i świadczy o słabej wiedzy z zakresu energetyki. A poza tym, czy ktoś słyszał żeby ktokolwiek z niemieckiego rządu tłumaczył się polskim obywatelom dlaczego Niemcy budują NordStream lub budują elektrownie na węgiel brunatny blisko naszej granicy, choć akurat tutaj kanclerz Merkel powinna tłumaczyć się przed Polakami długo. Najlepiej przed posłanką Małgorzatą Wasserman.

Uległość wobec zagranicznego kapitału spekulacyjnego, to droga donikąd. Skoro niemiecki biznes mówi o wielomiliardowym ryzyku związanym z energetyką wiatrową, to świadczy to jedynie o tym, jak wielka była skala drenowania naszej gospodarki przez obcy kapitał. O tym, kto i ile zarobił na wiatrakach nie dowiemy się pewnie nigdy, bo raporty o pomocy publicznej w Polsce nie obejmują energetyki wiatrowej. Pewnie zupełnie przypadkiem. Dobrze wiemy, że duże pieniądze lubią ciszę.

A tymczasem rząd wciąż pracuje nad zmianami w ustawie o odnawialnych źródłach energii…

Cmentarze rosną, maleje liczba obrońców

ale obrona trwa i będzie trwała do końca

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

[1] http://www.nordex-online.com/en/company-career/profile.html

[2] http://www.cire.pl/item,159161,1,0,0,0,0,0,niemiecki-inwestor-oze-upomina-sie-o-swoje-interesy-w-polsce.html

stopwiatrakom stopka 1