Skip to main content
  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 05 styczeń 2020
Czy morska energetyka wiatrowa stanie się nową specjalizacją polskiej gospodarki i kto za to zapłaci?

Niedawno powołany wiceminister w Ministerstwie Aktywów Państwowych - Zbigniew Gryglas (poseł ex „Nowoczesnej!” – aktualnie partia Gowina) już w poprzedniej kadencji Sejmu dał się poznać, jako gorący zwolennik budowy farm wiatrowych w Polsce. Założył wtedy specjalny zespół parlamentarny zajmujący się energetyką wiatrową na morzu. [1] Jak widać opłacało się, gdyż teraz – już jako wiceminister – będzie mógł oficjalnie wspierać przemysł wiatrakowy w Polsce. Partia Gowina zajęła się na poważnie promocją energetyki wiatrowej, co źle wróży naszej gospodarce.

Jednym ze sztandarowych programów realizowanych przez Unię Europejską jest niewątpliwie polityka klimatyczno-energetyczna oparta się o fobię na punkcie węgla i paliw kopalnych, które rzekomo „niszczą” ziemski klimat. Rzekomo, gdyż nie ma naukowych dowodów na to, że to akurat dwutlenek węgla „zanieczyszcza” atmosferę wywołując globalne ocieplenie. Ten życiodajny gaz jest wręcz niezbędnym elementem w rozwoju życia na Ziemi. Nie przeszkadza to jednak klimatycznym czarownikom wpływać na rządy przy pomocy mediów i celebrytów, by zakazały ludziom korzystania z paliw kopalnych.

Antywęglowe opętanie stało się też i udziałem rządu premiera Morawieckiego. Zgoda rządu na odblokowanie inwestycji wiatrakowych na lądzie jest oczywistym dowodem jego słabości, gdyż widać, że łatwo ulega on zakulisowym wpływom lobbystów, ambasadorów i globalnych przedsiębiorców i dawno już przestał bronić interesów polskiej gospodarki mimo buńczucznej retoryki. Efekt jest taki, że mimo olbrzymich własnych zasobów surowców energetycznych, Polska stała się już importerem energii elektrycznej, co oznacza polityczne uzależnienie od dostaw energii zza granicy. Ten sam problem dotyczy ropy naftowej, jak i gazu ziemnego. Cztery lata rządów PiS tylko pogłębiły tę tendencję, choć jedynie na rynku gazu ziemnego Polska zmienia kierunek dostaw z Rosji na USA. Analizując strukturę produkcji energii elektrycznej w Polsce widać gwałtownie rosnący import energii elektrycznej. To jest już 6,27% zużycia energii w Polsce (stan na listopad 2019 r.) i to wszystko przy malejącym wciąż krajowym zużyciu energii elektrycznej. Te dwie liczby świadczą o tym, że sytuacja gospodarcza jest kiepska i będzie się pogarszać. 

1113.1 PGE produkcja energii w PL 01.2020

Źródło: https://www.pse.pl/dane-systemowe/funkcjonowanie-kse/raporty-miesieczne-z-funkcjonowania-kse/raporty-miesieczne

Krajowy plan na rzecz energii i klimatu

Ten wstęp jest konieczny do tego, by zrozumieć, co jeszcze planuje ekipa Morawieckiego w energetyce i w gospodarce, i czym się to skończy. W dniu 30 grudnia 2019 r. Ministerstwo Aktywów Państwowych przekazało do Komisji Europejskiej – projekt Krajowego planu na rzecz energii i klimatu (KPEiK 2030), który zawiera założenia i cele polityki klimatycznej w Polsce. Dokument ten:

Wyznacza następujące cele klimatyczno-energetyczne na 2030 r.:

  • -7% redukcji emisji gazów cieplarnianych w sektorach nieobjętych systemem ETS w porównaniu do poziomu w roku 2005,
  • 21-23% udziału OZE w finalnym zużyciu energii brutto (cel 23% będzie możliwy do osiągnięcia w sytuacji przyznania Polsce dodatkowych środków unijnych, w tym przeznaczonych na sprawiedliwą transformację), uwzględniając:
    • 14% udziału OZE w transporcie,
    • roczny wzrost udziału OZE w ciepłownictwie i chłodnictwie o 1,1 pkt. proc. średniorocznie.
  • wzrost efektywności energetycznej o 23% w porównaniu z prognozami PRIMES2007,
  • redukcję do 56-60% udziału węgla w produkcji energii elektrycznej. [2]

Nowe cele klimatyczne, mają charakter pobożnych życzeń, gdyż w ramach „Europejskiego Zielonego Ładu” Komisja Europejska narzuci Polsce nowe cele, choć już i te wskazane powyżej są absurdalne i niemożliwe do osiągnięcia bez gwałtownej i głębokiej zapaści gospodarczej wywołanej radykalnymi wzrostami cen energii i paliw. Osoby opracowujące projekt KPEiK 2030 chyba nie zwróciły uwagi na to, że nowy cel Komisji w postaci „neutralności klimatycznej” oznacza, że udział tzw. OZE w wytwarzaniu energii będzie musiał wynosić 100%. Co prawda mówi się o roku 2050, jako dacie osiągnięcia tego celu, ale jak na razie żadnej daty Unii Europejska nie traktowała, jako stałej i mimo wcześniejszych ustaleń, wciąż planuje się zaostrzenie dotychczasowych celów. Dlatego obstawiamy, że Komisja Europejska wyznaczy nam na 2030 r. nowy cel, na poziomie 28-30% udziału OZE w zużyciu energii i oby nie było więcej.

W tym kontekście trzeba też zwrócić uwagę na słowa wiceministra Zbigniewa Gryglasa, który wskazał na konieczność budowy farm wiatrowych na morzu, jako sposobu na uzyskanie odpowiedniego udziału OZE w produkcji energii elektrycznej.

„Przed Unią Europejską i Polską trudne decyzje oraz wyzwania, w szczególności w wymiarze polityki klimatycznej, czy energetycznej. W ostatnich dniach poznaliśmy założenia Europejskiego Zielonego Ładu, trwają prace nad ostatecznym kształtem Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. (PEP2040) oraz Krajowym planem na rzecz energii i klimatu na lata 2021-2030 (KPEiK). To nie przypadek, że morska energetyka wiatrowa została uwzględniona zarówno w PEP2040, jak i KPEiK. To kierunek budzący najmniej wątpliwości. Liczy się nie tylko czysta energia ale także impuls dla rozwoju nowej dziedziny gospodarki. Jestem przekonany, że energia elektryczna produkowana w morskich farmach wiatrowych będzie stanowić kluczowy składnik polskiego miksu energetycznego już w  2025 r. i będzie odpowiedzią na wyzwania związane z nową rzeczywistością.” [3]

Nie bardzo rozumiemy, co miał na myśli minister mówiąc o „czystej energii” z wiatraków, gdyż sama produkcja elektrowni wiatrowej i turbiny do niej wymaga dziesiątków ton stali, betonu, plastiku, olejów i metali ziem rzadkich, a które zanieczyszczają środowisko w miejscu ich produkcji. Nie mówiąc już o szkodach w środowisku, zabijanych zwierzętach i zmianą mikroklimatu wywołanych działalnością takiej farmy wiatrowej. Tego wszystkiego jednak minister nie musi wiedzieć. 

Wiceminister Gryglas wskazał jeszcze na jeden ważny element, tj. konieczność przygotowania regulacji prawnych, które będą wspierały funkcjonowanie morskich farm wiatrowych.

„Intencją rządu Mateusza Morawieckiego jest stworzenie takich ram prawnych, które w perspektywie wieloletniej pozwolą działać wszystkim podmiotom zainteresowanym rozwojem sektora morskiej energetyki wiatrowej, w tym także tym podmiotom, które będą odpowiedzialne za dostarczanie komponentów do budowy siłowni na morzu. (…) Jednym z głównych obszarów z punktu widzenia rozwoju tzw. „local content” jest kwestia rozwoju polskich portów, wokół których możliwe jest stworzenie całej gałęzi gospodarki dedykowanej morskiej energetyce wiatrowej – to dla nas bardzo ważny element, na którym koncentrujemy obecnie swoje działania. Mimo, że nie zbudowaliśmy ani jednej farmy wiatrowej w tym sektorze działa już ponad 100 firm produkujących m.in. fundamenty, wieże, transformatory czy kable podmorskie. Nie produkujemy w zasadzie tylko turbin ale wierzę, że i te, przy skali zapotrzebowania ok. 1000 sztuk, będą wytwarzane w naszym kraju. Nie ukrywam, iż Ministerstwo Aktywów Państwowych widzi w tym obszarze szansę na stworzenie nowej polskiej specjalności, która pozwoli również na ekspansję na rynki zagraniczne.” [3] 

W całej tej sprawie martwią nas cztery rzeczy, o których wiceminister Gryglas nie zdążył wspomnieć. Po pierwsze, nie wiemy kto sfinansuje budowę farm wiatrowych na Bałtyku i w jaki sposób rząd zamierza wesprzeć publicznymi pieniędzmi tę gałęź przemysłu? Po drugie, nie wiadomo, w jaki sposób będzie stabilizowana sieć elektroenergetyczna w Polsce, gdyż wiatraki na morzu, mimo, iż pracują dłużej niż na lądzie, także pracują chaotycznie, w sposób mało sterowalny i przewidywalny? Do stabilizacji pracy sieci elektroenergetycznej niezbędne jest wybudowanie równolegle pracującej do wiatraków elektrowni konwencjonalnej o podobnej mocy wytwórczej. Ciekawi jesteśmy czy rząd już podjął decyzję czy będzie to elektrownia jądrowa czy też jednak zdecydujemy się na budowę elektrowni gazowej. Pamiętajmy, że budowa morskiej farmy wiatrowej o potencjale ok. 2.500 MW wymaga wsparcia elektrownią konwencjonalną o mocy minimum 2.000 MW. Po trzecie, nie wiadomo kto sfinansuje budowę sieci przesyłowej dedykowanej farmom wiatrowym na Bałtyku do sieci na lądzie i kto ją będzie utrzymywał? Po czwarte, nie wiemy ile to wszystko będzie kosztować polskiego podatnika i konsumenta energii? Zamiast zachwycać się nad wiatrakami może warto by było, żeby rząd pokazał kalkulację kosztów budowy i funkcjonowania energetyki wiatrowej i na lądzie i na morzu, łącznie z kosztami budowy zapasowych źródeł energii i kosztami zarządzania siecią.  

„Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki”

Redakcja stopwiatrakom.eu

[1] Z pracami Parlamentarnego Zespołu ds. Morskiej Energetyki Wiatrowej można zapoznać się tutaj: http://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/agent.xsp?symbol=POSIEDZENIAZESP&Zesp=516

[2] Cały dokument dostępny jest tutaj: https://www.gov.pl/web/aktywa-panstwowe/krajowy-plan-na-rzecz-energii-i-klimatu-na-lata-2021-2030-przekazany-do-ke - publ. 30.12.2019 r.

[3] https://www.energetyka24.com/gryglas-dla-e24-rzadowy-pelnomocnik-ds-offshore-jest-niezbedny-wywiad