Skip to main content
  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 24 marzec 2017
Niemcy są największym emitentem dwutlenku węgla w Europie, a Polska zbiera baty.

Prawda jest taka, że największym emitentem dwutlenku węgla w Europie są Niemcy. W 2016 r. kraj ten zwiększył emisję dwutlenku węgla i to pomimo „bardzo ambitnej” polityki klimatyczno-energetycznej prowadzonej od wielu lat. Niemiecka gospodarka wyemitowała w zeszłym roku ekwiwalent 906 mln ton CO2. W 2015 r. ekwiwalent ten wynosił 902 mln ton. Oczekujemy, że Komisja Europejska będzie szybko wszczynać energiczne śledztwo w tej sprawie i ukarze Niemcy stosownie do wagi przewinienia.

Z danych Eurostatu wynika, że największym emitentem dwutlenku węgla w Unii Europejskiej są Niemcy, odpowiadające aż za 23% wspólnotowych emisji (w roku 2015 poziom emisji w Niemczech utrzymał się na takim samym poziomie jak w roku 2014). Zgodzić się należy z bardzo trafną oceną obecnej sytuacji politycznej Niemiec w kontekście polityki klimatyczno-energetycznej zawartą w publikacjach przygotowywanych przez Ośrodek Studiów Wschodnich im. Marka Karpia:

W 2015 roku Niemcy były największym na świecie konsumentem węgla brunatnego (173,7 mln ton) oraz drugim w UE konsumentem węgla kamiennego (72 mln ton). [1] Równocześnie RFN należy do państw najsilniej lobbujących za realizacją ambitnych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych. Mimo takiego stanowiska Niemcy od 2009 roku nie zredukowały emisji, które od 8 lat utrzymują się na stabilnym wysokim poziomie.(…)

carbon

fot. Niemiecki krajobraz przemysłowy/Pixabay - CC0 Public Domain

Jak się okazuje, transformacja energetyczna Niemiec pomimo szczytnych i ambitnych haseł oraz monstrualnego propagandowego zadęcia poniosła spektakularną porażkę w realizacji głównego celu, jakim jest walka z emisją dwutlenku węgla. Mimo wybudowania ponad 26.000 elektrowni wiatrowych w Niemczech i wydania dziesiątek miliardów euro nie spowodowało to zmniejszenia emisji CO2 przez ten kraj. Skoro emisja dwutlenku węgla w danym kraju nie zależy od ilości elektrowni wiatrowych w nim zainstalowanym, to do czego one są nam potrzebne? Po co wyrzucać miliardy euro w błoto nie osiągając żadnych założonych rezultatów?

Jak wygląda zużycie węgla w Niemczech pokazuje poniższy wykres. Występuje niewielka tendencja spadkowa, ale poziom zużycia jest bardzo stabilny.

Zużycie węgla w Niemczech w latach 1990–2015 w PJ

628. Tabela

Źródło: https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2017-03-22/merkel-w-obronie-energetyki-weglowej-w-niemczech

Ośrodek Studiów Wschodnich im. Marka Karpia wskazuje podwójną grę Niemiec w sprawie Energiewende:

Niemcy prezentują zatem dwutorową politykę energetyczną [3]. W krajowej debacie słuchają głosu wielkich koncernów i limitują rozwój energetyki odnawialnej z lobbingiem w Brukseli za ograniczeniem ambicji klimatycznych włącznie. Tymczasem na arenie międzynarodowej - czego sztandarowym przykładem była konferencja w siedzibie ministerstwa spraw zagranicznych - prezentują się w roli lidera walki ze zmianami klimatu, za którym chce iść wiele państw świata. (…)

RFN jako państwo czerpiące korzyści z obecnego status quo w gospodarce globalnej najbardziej obawia się realizacji tych zapowiedzi przedstawicieli nowej administracji Trumpa, które mogą uderzyć w dotychczasowe liberalne zasady prowadzenia światowego handlu. [2] Plany wprowadzenia ceł importowych (np. na produkty branży motoryzacyjnej) oraz różnych form dewaluacji dolara, stawianie na konwencjonalne, a nie odnawialne źródła energii, (wyróżnienie redakcji) zaostrzenie prawa wizowego – wszystko to może zagrozić strategicznym interesom ekonomicznym Niemiec.

[Nasz komentarz] Jak należy rozumieć podaną wyżej informację o wzrastającej z roku na rok emisji dwutlenku węgla przez niemiecką gospodarkę, która odpowiada za jedną czwartą europejskich emisji CO2? Odpowiedź jest prosta. Energiewende posiada dwa wyraźnie zaznaczone cele. Cel pierwszy, czysto propagandowy i sprzyjający kreowaniu wizerunku, który ma ukazywać Niemcy jako światowego lidera „zielonej” gospodarki walczącego ze zmianami klimatu. Służy to oczywiście wzmacnianiu politycznej pozycji Niemiec w Europie i na świecie. Jednak obok celów wizerunkowych są także konkretne cele biznesowe i polityczne, choć te są skrzętnie ukrywane.

Aby to wyjaśnić należy odwołać się do spostrzeżenia, że problem z emisją dwutlenku węgla mają te kraje, które mają przemysł. Wielkość emisji CO2 (liczona w milionach ton) jest dobrym wskaźnikiem uprzemysłowienia danej gospodarki i istnieje ścisła korelacja pomiędzy wielkością emisji CO2, a wzrostem gospodarczym. Poniższy wykres pokazuje to w sposób wyraźny.

628. GlobalCarbonEmissions3

Źródło: http://www.iea.org/newsroom/news/2017/march/iea-finds-co2-emissions-flat-for-third-straight-year-even-as-global-economy-grew.html

Wprowadzenie prawnej regulacji emisji CO2 jest zatem dobrym narzędziem kontroli nad całymi gospodarkami i uparte dążenie ze strony Komisji Europejskiej oraz Niemiec do prowadzenia „ambitnej” polityki klimatyczno-energetycznej służy temu właśnie celowi. Mówiąc wprost, decyzja o wielkości emisji CO2 w danym kraju skutkuje o możliwości rozwoju konkretnej gospodarki. Przy pomocy tego narzędzia możliwe jest sterowanie gospodarkami poszczególnych krajów europejskich i nie chodzi tutaj o ochronę klimatu, ale o umocnienie pozycji niemieckiej gospodarki w roli światowego lidera.

Forsowanie zatem dekarbonizacji gospodarek europejskich, narzucanie obowiązkowego udziału energii odnawialnej w miksach energetycznych czy zmniejszanie limitów emisji CO2 dla poszczególnych krajów członkowskich UE osłabia ich potencjał gospodarczy i usuwa tym samym zagrożenie dla dominującej roli Niemiec w Europie. Widać wyraźnie, że Energiewende jest bezwzględnie wykorzystywana do ekspansji niemieckich przedsiębiorstw i sprzedaży nowych technologii do krajów słabiej rozwiniętych. Niemcy w swojej polityce klimatyczno-energetycznej są po prostu dwulicowe, z jednej strony wymuszają na krajach członkowskich redukcję emisji CO2, a z drugiej strony w ogóle nie przejmują się własnymi emisjami CO2, gdyż w interesie Niemiec leży rozwój gospodarki i utrzymanie przemysłu ciężkiego.

Na tym tle widać wyraźnie, że w wykonaniu Niemiec wojenka z węglem ma charakter czysto propagandowy, gdyż we własnym kraju z dobrodziejstw węgla nie zamierzają rezygnować. Świadczy o tym dobitnie ostatnia wypowiedź kanclerz Merkel, która w obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych skrytykowała postulat szybkiej rezygnacji ze spalania węgla w niemieckich elektrowniach. Występując w dniu 14 marca 2017 r. w Berlinie na konferencji Związku Przedsiębiorstw Komunalnych (VKU), zadeklarowała, że jej intencją jest uniknięcie destabilizacji otoczenia rynkowego przedsiębiorstw gdzie wydobywany jest węgiel brunatny (Saksonia i Nadrenia Północna-Westfalia). Za utrzymanie górnictwa węgla brunatnego opowiada się przede wszystkim Związek Zawodowy „Górnictwo, Chemia, Przemysł” (IG BCE, który reprezentuje ok. 650 tys. pracowników, a więc całkiem spory potencjalny elektorat). Sehr gut!

Po ostatnich porażkach w Parlamencie Europejskim nad reformą ETS oraz na Radzie do Spraw Zagranicznych, gdzie zostały przegłosowane dokumenty umacniające prowadzoną obecnie politykę dekarbonizacji europejskich gospodarek, rząd znalazł się w trudnej politycznie sytuacji. Jasne jest już chyba dla wszystkich, że forsowana przez Niemcy „transformacja energetyczna” degraduje rolę polskiej gospodarki do zaplecza taniej siły roboczej i miejsca zbytu produktów niemieckiej gospodarki, przy okazji pozbawiając nas własnej energetyki. Taki będzie bowiem końcowy efekt „pakietu zimowego” dla energetyki.

Widać też, że opór naszego rządu przed tymi niekorzystnymi zmianami będzie przełamywany kolejnymi głosowaniami w Radzie Europejskiej czy w Parlamencie Europejskim przy milczeniu wszystkich wokół lub ich niewielkim wsparciu. Widoczny jest też brak strategicznej koncepcji polskiej gospodarki w Europie przy pomocy której dałoby radę powstrzymać postępującą deindustrializację i zakusy przejęcia kontroli nad całą naszą energetyką. W tej grze gramy znaczonymi kartami i nie damy rady wygrać z szulerami. W takiej sytuacji można starać się zmienić reguły gry, co będzie trudne albo opuścić to towarzystwo, nie dając się więcej okraść.

Sadźmy lasy, nie budujmy wiatraków.

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

[1] https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2017-03-22/merkel-w-obronie-energetyki-weglowej-w-niemczech

[2] https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2017-03-22/merkel-w-waszyngtonie-chlodne-przyjecie

[3] http://biznesalert.pl/jakobik-niemcy-szykuja-energiewende-eksport-polska-kontroferte/

stopwiatrakom stopka 1