Opublikowano: 26 październik 2019
Abstrakcja, futuryzm czy po prostu absurd, czyli polityka klimatyczna Unii Europejskiej

KGHM SA to jedno z nielicznych, polskich przedsiębiorstw, które mają swoją światową markę, zatrudniają kilkadziesiąt tysięcy ludzi i przynoszą budżetowi państwa miliardy złotych w podatkach. Spółka zaczyna głośno mówić o zagrożeniach wynikających z absurdalnej polityki klimatycznej prowadzonej przez unijne instytucje. Czy wiedza o zagrożeniach dla polskiej gospodarki wynikającej z nadmiernie ambitnej polityki klimatycznej dotrze w końcu do naszych decydentów i przełoży się na konkretne działania w obronie naszej gospodarki? Czy też będą oni w podskokach realizować kolejne, co raz głupsze cele i zadania płynące z Brukseli?

Radosław Żydok, dyrektor Departamentu Analiz Regulacyjnych w KGHM Polska Miedź S.A., w swoim komentarzu video zrealizowanym dla portalu www.energetyka24.com mówi o bardzo wyraźnej w Unii tendencji do ciągłego zaostrzania polityki klimatycznej. [1]

Żydok podkreśla, że unijni decydenci chcą już całkowitej dekarbonizacji gospodarki do 2050 r., co oznacza dla przemysłu energochłonnego i emisyjnego gigantyczne wyzwanie finansowe biorąc po uwagę przede wszystkim rosnące ceny energii powiązanej z cenami praw do emisji dwutlenku węgla. Z drugiej strony wszystkie firmy mają spełniać dodatkowe wymagania dotyczące stosowania technologii wyłapywania dwutlenku węgla. Co ciekawe Żydok mówi wprost, że na dzisiaj takich przemysłowych technologii zwyczajnie nie ma oraz, że Unia Europejska zakłada pewne abstrakcyjne i futurystyczne plany względem celów klimatycznych, które mają za to bardzo realne przełożenie na koszty produkcji i na miejsca pracy. Warto pamiętać, że KGHM jest bardzo mocno zakorzeniony w polskiej gospodarce, zatrudnia kilkadziesiąt tysięcy pracowników, razem z rodzinami i kooperantami to setki tysięcy osób żyjących na Dolnym Śląsku z wydobycia i rafinacji miedzi. Czy polskiej spółce uda się sprostać futurystycznym wymysłom unijnych polityków i zachować własne miejsca pracy?

light bulb 1042480 1280

fot. Pixabay

Mając na względzie oczywisty już chyba dla wszystkich fakt, iż rząd Morawieckiego w pełni popiera „transformację energetyczną” na wzór niemiecki i za obietnicę „odpowiednich funduszy” na restrukturyzację i likwidację przemysłu ciężkiego w Polsce wcześniej czy później zgodzi się na wprowadzenie „neutralności klimatycznej” do gospodarki. Dlatego też KGHM SA, nie czekając aż politycy zrozumieją zagrożenia dla polskiej gospodarki i miejsc pracy, postanowiło prowadzić na własną rękę działania lobbingowe mające na celu wytłumaczenie decydentom, że kurs proklimatyczny musi brać pod uwagę realia rynkowe.

„Próbujemy tłumaczyć decydentom, że kurs proklimatyczny musi brać pod uwagę realia. To nie jest tak, że jeśli nas się odpowiednio mocno dociśnie, to problem zniknie - wręcz przeciwnie. Często mówi się o carbon leakage, czyli wycieku dwutlenku węgla w innym miejscu. I tak rzeczywiście jest - firmy przenoszą się poza Europę, tam inwestują, tam przenoszą swoje moce produkcyjne. Jest to o tyle niebezpieczne, że nie tylko rosną emisje globalnie, bo do tego sprowadza się to w praktyce, ale spadają też standardy produkcji”. [1]

Na zakończenie Żydok podsumowuje, że nieodpowiedzialna i nazbyt ambitna polityka klimatyczna Unii, nie poparta o realne analizy i wyliczenia, prowadzi do tego, że globalnie spadają standardy produkcji. Od siebie dodajmy, że spadają nie tylko standardy produkcji, ale że równocześnie tracimy miejsca pracy w Europie, spada konkurencyjność europejskich gospodarek, a do tego państwa członkowskie zadłużają się na gigantyczne kwoty drukując pieniądz. Tymczasem, centrum gospodarcze świata przenosi się do Azji, gdzie dwóch liderów – Chiny i Indie walczą już o prymat nad światową gospodarkę i … inwestują wciąż w energetykę węglową.

logo stop wiatrakom mini[Nasz komentarz] Pisaliśmy niedawno w artykule pt.: „Frans Timmermans przedstawił założenia nowej polityki klimatycznej Unii Europejskiej i jest czego się bać [2] przy okazji powołania Fransa Timmermansa na pierwszego zastępcę przewodniczącego nowej Komisji Europejskiej oraz wyznaczenia go na osobę odpowiedzialną za unijną politykę klimatyczną.

Wpływ unijnej polityki klimatycznej jest na funkcjonowanie polskiej gospodarki jest już dzisiaj na tyle duży, że kosztuje ona polskich podatników i przedsiębiorstwa grube miliardy, chociażby są to koszty zakupu uprawnień do emisji CO2 przed energetykę i hutnictwo. Jest to też koszt ucieczki przemysłu z Polski do krajów, które mają niższe ceny energii. Koszt transformacji energetycznej będzie rósł i nie należy się spodziewać, by malał. Nawet ręczne sterowanie cenami na rynku energii przez rząd, tak jak to się stało w 2019 r., niewiele tutaj pomoże. Dlatego dalsze zaostrzanie i tak już wyśrubowanych celów klimatycznych mija się z sensem i stawia pod znakiem zapytania dalsze nasze uczestnictwo we wspieraniu nieefektywnych i drogich OZE kosztem reszty gospodarki oraz miejsc pracy w Polsce. Aby uzmysłowić wszystkim wagę tej sprawy warto odpowiedzieć sobie na pytanie, ile ludzi straci pracę, jak koncern hutniczy Arcelor Mittal Poland wygasi swoje wielkie piece w Polsce. Hutnictwo, obok energetyki jest bowiem głównym poszkodowanym unijnej polityki klimatycznej. [2]

Od dłuższego czasu piszemy, że czarny scenariusz przymusowej realizacji unijnej polityki klimatycznej realizuje się na naszych oczach. Polscy politycy nie mają chyba wyobrażenia z czym naprawdę wiąże się realizacja absurdalnych pomysłów Unii na „ratowanie ziemskiego klimatu” albo doskonale wiedzą, ale boją się to powiedzieć publicznie z obawy przed złym wynikiem wyborczym. Bez względu na przyczynę jest to dowód ich słabego przygotowania do pełnienia funkcji i braku mocy sprawczej. Polscy politycy muszą zacząć mówić społeczeństwu o realnych zagrożeniach płynących z unijnej polityki klimatycznej, by uzyskać społeczne wsparcie dla ratowania miejsc pracy i wzrostu gospodarczego w Polsce. Nie ma już czasu na przekomarzanie się z Komisją Europejską czy też udawanie, że jakoś to będzie. To wszystko się już skończyło i jesteśmy prawie pewni, że na grudniowym szczycie przywódców państw i szefów rządów całej Unii podpiszemy akt kapitulacji i zaakceptujemy nowy cel w postaci „neutralności klimatycznej”. Oznaczać to będzie, że w ramach Unii nie jesteśmy w stanie w żaden sposób bronić własnych interesów gospodarczych i społecznych. Uśpienie czujności społeczeństwa programami socjalnymi i tymczasowym zamrożeniem cen energii w 2019 r. wystarczyło, by koalicja Zjednoczonej Prawicy wygrała wybory parlamentarne, ale czy to wystarczy żeby uratować polską gospodarkę przed upadkiem?

Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

[1]  Cały komentarz Radosława Żydoka dostępny jest tutaj: https://www.energetyka24.com/zydok-dla-e24-nieprzemyslana-polityka-klimatyczna-ue-prowadzi-do-wzrostu-emisji

[2] http://www.stopwiatrakom.eu/wiadomo%C5%9Bci-zagraniczne/2798-frans-timmermans-przedstawi%C5%82-za%C5%82o%C5%BCenia-nowej-polityki-klimatycznej-unii-europejskiej-i-jest-czego-si%C4%99-ba%C4%87.html