Opublikowano: 02 styczeń 2013

Koniec roku przyniósł zaskakującą w sumie informację. Otóż pierwszy raz w tak oficjalny sposób (publicznie) przyznano, że tysiące niemieckich wiatraków może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa polskich sieci energetycznych. Przed samymi Świętami Bożego Narodzenia - 22 grudnia 2012 r. - operatorzy systemu przesyłowego (polski "PSE Operator S.A." i niemiecki "50Hertz") podpisali umowę o budowie wspólnego Wirtualnego Przesuwnika Fazowego wraz z listem intencyjnym o budowie takich przesuwników fazowych na liniach przesyłowych Polska - Niemcy. Wartość inwestycji to ok. 80 mln euro.

Brzmi to wszystko nieco enigmatycznie, ale, jak mawiają prawnicy jest to ewidentny  corpus delicti  "dowód rzeczowy popełnienia czynu", choć proszę przeczytajcie Państwo sami fragment oficjalnego komunikatu dla polepszenia nastroju. Co za talent pisarski ma autor tego cytatu!

"Zbudowanie przesuwników fazowych na obu połączeniach transgranicznych Polska-Niemcy przyczyni się do lepszego wykorzystania polskiej infrastruktury sieciowej, zwiększy możliwości absorpcji energii z farm wiatrowych oraz poprawi bezpieczeństwo pracy polskiego systemu elektroenergetycznego i całego regionu CEE" - podkreśla Prezes PSE Operator Henryk Majchrzak.

Nie należy jednak dać się zwieść korporacyjnej nowomowie i przeczytajmy ten tekst po przetłumaczeniu na język polski. W wolnym tłumaczeniu jest to znacznie ciekawsze i brzmi  mniej więcej tak:
"Z uwagi na to, że na północy i wschodzie Niemiec zostały zainstalowane duże farmy wiatrowe, a niemieckie sieci przesyłowe nie są dostosowane do przesyłu olbrzymich ilości energii elektrycznej na południe Niemiec (kierunek Bawaria i Badenia-Wittembergia) a produkowanych przez elektrownie wiatrowe, to nadwyżki energii trafiają do polskiej i czeskiej sieci energetycznej. Bez budowy odpowiednich blokad (przesuwników fazowych) polska sieć energetyczna może szybko ulec zniszczeniu od nadmiaru prądu od zachodniego sąsiada. Drodzy Klienci nie martwcie się za mocno, bo do końca 2015 r. na pewno nie grozi nam żadne spięcie czy blackout, taki jak w Szczecinie w 2008 r. Szybciej i tak tych blokad nie wybudujemy. Wiecie, rozumiecie, te przetargi. Zupełnie nie rozumiem dlaczego mamy się z tym spieszyć? Przecież ten prąd z wiatraków jest ekologiczny i nikomu nie szkodzi."

Odłóżmy jednak żarty na bok. Fakty są takie: tysiące niemieckich wiatraków, szczególnie zimą mocno gdy mocno wieje, produkuje duże ilości energii elektrycznej, która nie mieści się w niemieckim systemie energetycznym i rozpycha się po bokach, czytaj wpływa do sąsiadów. Są to olbrzymie nadwyżki, rzędu dwóch dużych elektrowni atomowych stojących blisko granicy, które włączone jednocześnie mogą zdewastować sieć przesyłową w całej zachodniej Polsce. Wystarczy naprawdę solidny wietrzyk lub burza nad Mekleburgią-Pomorzem Przednim czy Brandenburgią. Identyczny problem fundujemy sobie sami pozwalając na budowę dużych farm wiatrowych w Polsce północnej i centralnej, gdzie akurat sieć energetyczna jest słabo rozbudowana i mało wydolna. Jedyna poważna inwestycja w tym regionie to planowany most energetyczny Polska - Litwa (na linii Ostrołęka ? Ełk - Kowno). Zły stan sieci przesyłowej, który nie jest żadną tajemnicą, brak elektrowni konwencjonalnych (węgiel, gaz) na północy Polski i nadmiar wiatraków, to gotowy przepis na ? permanentny blackout, czego z okazji Nowego 2013 Roku nikomu nie życzę.

Marcin Przychodzki