Opublikowano: 10 grudzień 2012

Pułapka konsumpcjonizmu

Zachodnia kultura uczy nas, że zarabianie pieniędzy, finansowa niezależność i bogactwo dadzą nam szczęście i spełnienie. Im ktoś jest bogatszy, tym jest szczęśliwszy. Współczesny system finansowy wciąż sprzedaje nam obietnicę lepszego życia, na coraz wyższym poziomie. Lepsze towary, lepsze usługi, lepszy standard życia, lepszy życiowy partner, tylko kup coś.

Nagrody materialne w postaci nowych produktów i usług są jedynym i wyłącznym obiektem naszych starań. Czy będzie to samochód, nowy telefon, tablet, zegarek, biżuteria, mieszkanie, dom, wakacje, weekend w spa czy nawet modny pies. Biznesowa gra toczy się non-stop, 24 godziny na dobę. Mnóstwo reklam i zabiegów marketingowych służących tylko jednej sprawie - kupuj, kupuj, kupuj. Nieważne po co, nieważne dlaczego, nieważne za co. Kupuj, a będziesz szczęśliwy. Kupuj, a będziesz bogatszy. Kupuj, a zyskasz popularność, itd. Czy jednak otoczeni wygodnym życiem i luksusowymi dobrami i jeszcze bardziej popularnymi znajomymi jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni? Nie sądzę. Biznes, wciąż wymyśla nowe potrzeby i nowe zabawki służące ich zaspokajaniu. Coraz większe i coraz droższe, a my wciąż kupujemy i kupujemy. Czujemy się źle, to kupujemy. Mamy depresję, to kupujemy. Nie rozumie nas, nasz partner, to kupujemy. Z czasem nawet zakupy przestają nam dawać poczucie zadowolenia i spokój wewnątrz nas samych. Ten stan, to ewidentny znak, że wpadliśmy w pułapkę konsumpcji.

 

Czy jednak zarabianie pieniędzy może być traktowane jako złe? Niekoniecznie. To od nas samych zależy z jakich powodów angażujemy się w zarabianie pieniędzy i uczestniczymy w grze rynkowej. Zarabianie i bycie bogatym może prowadzić do szczęścia i do zadowolenia. Wymaga to jednak innego podejścia. Jednym z nich jest prowadzenie biznesu z takim założeniem, że może on zmieniać świat na lepsze, a nie tylko służyć zarabianiu pieniędzy. Dopiero przy okazji powinien przynosić pieniądze, które i tak będą przeznaczane na naprawianie świata.  Przykład z Bangladeszu, który uchodzi za synonim biedy i ubóstwa. Kraj ten jest regularnie zatapiany przez powodzie, jak nie oceanu to ze świętych rzek - Gangesu, Brahmaputry i Meghny. W 1974 r. młody przedsiębiorca - Muhammad Yunis oglądał zrujnowaną przez powódź wioskę. Chciał pomóc tym ludziom, ale oni nie chcieli datku, w zamian poprosili o pożyczkę na założenie niewielkiej firmy. Powiedzieli wtedy, że gdy zaczną zarabiać, to spłacą pożyczkę i odbudują domy. Ile pieniędzy pożyczył wtedy Yanis? Całe 27 dolarów amerykańskich. I faktycznie tak się stało, że dzięki tej pożyczce szybko udało im się podnieść i spłacić pożyczkę. Przy tej okazji powstał także bank: "Grameen Bank" (bank wiosek). Jedynym celem tego banku jest udzielanie mikrokredytów dla biednych, tak by mogli uruchomić niewielkie przedsiębiorstwo i zarabiać na samych siebie. Celem działania Grameen Banku jest bowiem, nie generowanie zysków, ale pomaganie pożyczkobiorcom. Dziwne? Z pozoru. Muhammad Yunis za swój wynalazek otrzymał nawet pokojową Nagrodę Nobla, a idea społecznie odpowiedzialnego biznesu stała się pełnoprawnym uczestnikiem w świecie biznesu. Nie należy jednak zapominać, że sukces Grameen Banku opartego na założeniu charytatywnej organizacji wykorzystującej model biznesowy, nie przynosi wiele zysków, umożliwiających rozwój i finansowanie na przyszłość. A jak to w biznesie bywa, nie zarabiasz, to cię nie ma.

Co jeszcze możemy zrobić z zarabianymi pieniędzmi, aby stać się bogatymi? Odpowiedź jest może nieco paradoksalna, ale prawdziwa i szczera. Bogactwo nie jest czymś, co otrzymujemy automatycznie tylko dlatego, że ciężko pracujemy nad naszym sukcesem finansowym. Prawdziwy sukces możliwy jest dzięki pasji, wytrwałości a przede wszystkim dzięki dzieleniu się nim z innymi. Bez dobroczynności płynącej z głębi serca nie będzie żadnego trwałego sukcesu. Cel może być dowolny, byle był społecznie użyteczny. Jeżeli dobroczynność będziemy postrzegali, jako stały element naszego biznesu, to nasz sukces będzie też sukcesem innych, tych których wspieramy. Dzięki naszej ciężkiej pracy inni też skorzystają, świat stanie się nieco lepszym miejscem. Dobroczynność może być stałym motywatorem dla rozwijania naszego biznesu. Bogactwo nie może być zatem ilością pieniędzy, które posiadamy na koncie, ilością domów, samochodów czy ilością złota. Bogactwo może być mierzone ilością pieniędzy, które przeznaczymy dla potrzebujących, ilością domów, które wybudujemy dla tych, którzy nie mają nic, ilością złota, które przeznaczymy na cele charytatywne. Jeżeli taki cel przyjmiemy za własny, wówczas postrzegamy zarabianie nie jako cel sam w sobie, ale cel znacznie wyższy. Pomaganie innym poprzez przeznaczanie min. 10% swoich rocznych dochodów to jest i wyzwanie i zobowiązanie. Jeżeli przyjmiemy na siebie takie zobowiązanie, inni chętnie pomogą nam w tym dziele. Będą czuli z nami związek, będą nie tylko wdzięczni, ale też będą nas wspierali. Zatem ilekroć mamy możliwość brania, skupmy się na tym, jak możemy zacząć dawać innym.

Wspierajmy zatem finansowo tych, którym ufamy; tych który robią coś dla innych; tych, którzy są zaangażowani w robienie rzeczy trudnych i niepopularnych, bo tak właśnie trzeba.

Marcin Przychodzki