Opublikowano: 05 czerwiec 2021
Australijskie farmy wiatrowe pracują mało i dostarczają niewielkie ilości energii do sieci

Opisujemy dzisiaj pracę australijskiej energetyki wiatrowej, gdyż przypadek ten jest znakomitym przykładem źle funkcjonującego sektora gospodarki, który generuje więcej problemów niż przynosi korzyści a jego utrzymanie kosztuje miliardy dolarów. Mimo zainstalowania w Australii ponad 8 GW mocy w elektrowniach wiatrowych są dni w ciągu roku, kiedy sektor wiatrakowy wytwarza skrajnie niewielką ilość energii, tj. mniej niż 3% mocy nominalnej. Jest to oczywiście konsekwencja wybranej technologii, tj. pełnego uzależnienia wytwarzania energii elektrycznej od warunków pogodowych. W efekcie – bez względu na kontynent i kraj – mamy zawsze zawodną, wiecznie nieefektywną i beznadziejnie drogą formę wytwarzania energii elektrycznej, czyli wiatraki.

Łączna moc nominalna wszystkich elektrowni wiatrowych w Australii podłączonych do sieci elektroenergetycznej na wschodzie tego kontynentu wynosi 8.132 MW. [1] Na poniżej mapie widać rozmieszczenie farm wiatrowych w Australii.

1247.1 aust wind farms

Źródło: https://stopthesethings.com/2021/05/12/total-joke-australian-wind-farms-regularly-deliver-tiny-fraction-of-their-total-capacity/

Australijskie wiatraki nie pracują jednak wydajnie, gdyż często ich wytwarzanie sięga 200-300 MW przy zainstalowanej mocy ponad 8 GW MW, co daje wydajność na poziomie 2,5-3,75%. Żenujące, ale prawdziwe. Okresy suszy wiatrowej, tzw. flauty, liczącej wiele dni pod rząd, występują pod każdą szerokością geograficzną i w każdym kraju. Wówczas wiatraki stoją bezużytecznie na polach i psują krajobraz. Dlatego też i realna użyteczność tych urządzeń jest niewielka, gdyż okresów suszy wiatrowej nie da się zaplanować ani przewidzieć.

Całkowicie fałszywym założeniem klimatystów było przyjmowanie poglądu, że „wiatr zawsze gdzieś wieje” i że w związku z tym, wraz ze wzrostem ilości wiatraków oraz mocy zainstalowanej problem chaotycznej i przerwanej produkcji energii sam zniknie. Otóż problem nie zniknął, a wraz z budową kolejnych farm wiatrowych pojawia się nowy kłopot w postaci konieczności utrzymywania rezerwowego systemu wytwarzania energii, gdy wiatraki stoją. Promotorzy „zielonej” energetyki próbują zagadywać ten problem wizjami o magazynowaniu energii, co to ma niby być cudownym lekarstwem na ułomność technologiczną energetyki wiatrowej, jednak współczesna technologia nie jest w stanie zapewnić przechowywania energii elektrycznej w dużej ilości, by starczyła na pokrycie zapotrzebowania całego rynku. Stąd też i opowieści o wodorze, który ma pełnić rolę magazynu energii współpracującego z elektrowniami wiatrowymi. To wszystko są mrzonki, którymi karmią nas media i politycy, wyłącznie po to, by jakoś ukryć fakt, że można produkować energię elektryczną tanio i efektywnie z węgla. Niestety, ideologiczne zacietrzewienie klimatystów, tępe doktrynerstwo i brak wiedzy naukowej z zakresu fizyki, geografii, geologii, astronomii i innych dziedzin uniemożliwia wyznawcom religii klimatycznej spojrzenie prawdzie w oczy i przyznanie się do rozpowszechnia kłamstw i oszukańczej propagandy. Zdarzają się i wyjątki, o czym świadczy m.in. przykład byłego już amerykańskiego „aktywisty klimatycznego” Michaela Shellenberga, który przejrzał na oczy i publicznie wyznał swoje winy. [2]

Oszustwo klimatyczne, na którym swoją biznesową misję oparł przemysł OZE, polega na tym, że zjawiska całkowicie naturalne i całkowicie niezależne od woli oraz działalności człowieka przedstawia się, jako zjawiska powstałe wyłącznie dzięki człowiekowi i jego aktywności oraz żąda się pieniędzy podatników na finansowanie działań, które mają rzekomo przeciwdziałać skutkom takiej aktywności.

Chaotyczna praca wiatraków

W Australii problem chaotycznej pracy wiatraków i przerw w dostawach energii został już zidentyfikowany w … 2012 r. Wówczas to, Paul Miskelly opublikował pierwszą poważną analizę systemu dostaw energii z wiatraków i ostrzegał przed okresami suszy wiatrowej oraz gwałtownego załamania się produkcji energii na skutek zmian warunków pogodowych i że problemy te nie ustąpią z biegiem czasu. [3]

Do bardzo podobnych wniosków, co Miskelly, doszedł w 2015 r. John Morgan, który dokładnie przeanalizował publicznie dostępne dane dotyczące wytwarzania energii przez australijskie farmy wiatrowe. [4] Morgan wskazał na niską wydajność energetyki wiatrowej, która w badanym okresie wrzesień 2014 – wrzesień 2015 wyniosła 29%, co i tak przewyższa wydajność polskich wiatraków (średnio 22-25%).

1247.2 Wykres nr 1 jm nov15 f2

W 2015 r. w Australii całkowita wielkość mocy zainstalowanej w elektrowniach wiatrowych wynosiła 3.753 MW, jednakże maksymalne wykorzystanie tej mocy wyniosło 3.238 MW. Średnio w roku było to 1.072 MW. Poniższy wykres pokazuje, jak naprawdę pracują farmy wiatrowe w ciągu roku i dlaczego generują takie problemy dla sieci elektroenergetycznej. Poniższe wykresy pochodzą z publikacji Johna Morgana.

1247.3 Wykres nr 2 jm nov15 f1

1247.4 Wykres nr 3 jm nov15 f3

Warto zapamiętać, co John Morgan już w 2015 r. napisał o wydajności mocy wiatraków i co jest wciąż aktualne: „Tak więc, chociaż często słyszymy, że wiatr zawsze gdzieś wieje, to równie prawdziwe jest stwierdzenie, że wiatr zawsze gdzieś nie wieje i dlatego wydajność floty wiatraków nigdy nie osiągnie swojej pełnej mocy. Australia ma teoretycznie 3.753 MW mocy zainstalowanej w wiatrakach, ale w praktyce nigdy nie zostanie ona wykorzystana. Podobnie jak stwierdzenia typu: „Stany Zjednoczone zainstalowały xGW mocy w energetyce wiatrowej w zeszłym roku” zawyżają znaczenie przyrostu mocy, ponieważ nowe moce wytwórcze nigdy nie będą pracować ze swoim maksymalnym obciążeniem w pełnej korelacji z resztą floty.” [4]

Zasadniczym wnioskiem wynikającym z obserwacji poczynionych w Australii jest to, że wraz ze wzrostem mocy zainstalowanej w energetyce wiatrowej problemy z chaotyczną ich pracą rosną, a nie maleją. Badanie przeprowadzone w okresie maj 2018 r. – czerwiec 2020 r. wykazało, że bardzo często występują znaczące spadki w produkcji energii elektrycznej sięgające 500 MW i więcej w ciągu od jednej do trzech godzin, co wymusza szybkie uruchamianie mocy rezerwowych, by zaspokoić popyt na energię. [1]

Susza wiatrowa

W dniu 28 kwietnia 2021 r. w Australii stanęły praktycznie wszystkie wiatraki. W pewnym momencie cała flotylla wiatrakowa licząca 8.132 MW mocy produkowała zaledwie 1,2% całkowitej produkcji energii. Poniższy wykres pokazuje jak wyglądało wytwarzanie energii z wiatru tego dnia. Czarna linia to wielkość produkcji energii ogółem.

1247.5 Wykres nr 4 042802windtota ml

Źródło: https://stopthesethings.com/2021/05/12/total-joke-australian-wind-farms-regularly-deliver-tiny-fraction-of-their-total-capacity/

Kto w takim razie dostarczał energię tego dnia do sieci energetycznej? No cóż, nie będzie to żadnym odkryciem, że na wysokości zadania stanęły elektrownie węglowe na węgiel kamienny i brunatny pokrywając większość zapotrzebowania na energię. Co doskonale widać na poniższym wykresie.

1247.6 Wykres nr 5 042803fossilfuel m

Źródło: https://stopthesethings.com/2021/05/12/total-joke-australian-wind-farms-regularly-deliver-tiny-fraction-of-their-total-capacity/

Okresy całkowitej suszy wiatrowej zdarzają się rzadko w ciągu roku, są jednak liczne dni, kiedy wieje bardzo słabo i wykorzystanie wiatraków jest niewielkie. Stąd ich globalna wydajność w Australii na poziomie 29%. Wówczas niezbędne jest korzystanie z rezerwowych źródeł mocy, które generują energię zawsze. Oczywiście powstaje pytanie, kto płaci za uruchomienie rezerwowych mocy i szybkie ich włączenie do systemu energetycznego? Czy są to winowajcy, czyli energetyka wiatrowa, która nie jest w stanie zapewnić stabilnych dostaw energii? Czy też ciężar zarządzania siecią i zapewnienia mocy rezerwowych spada na operatora sieci, którego działalność finansują wszyscy konsumenci energii? Odpowiedź doskonale znają konsumenci energii, którzy płacą co raz wyższe rachunki a dodatkowo przez niepewny system dostaw energii zmuszani są do podjęcia decyzji o samodzielnym wytwarzaniu energii elektrycznej na własny użytek. Są to zbędne koszty, gdyż energetyka konwencjonalna jest w stanie zapewnić energię zawsze, wszędzie i dużo taniej od przemysłu OZE. Tylko, że w takiej sytuacji przemysł OZE i wiatrakowi lobbyści nie mieliby z czego żyć. Dlatego uważamy, że wybór jest banalnie prosty – całkowita rezygnacja z pseudo-energetyki odnawialnej z wiatrakami na czele. Są to zbędne wydatki. Australijczycy wydali na swoje farmy wiatrowe wydali ok. 20 mld dolarów australijskich (ok. 56 mld zł) w ciągu ostatnich kilkunastu lat. W efekcie mają ok. 8,5 GW mocy zainstalowanej energii w wiatrakach, ale przy wydajności ok. 29% w skali roku, to można śmiało założyć, że jest to średnio ok. 2,5 GW dostępnej mocy. A i to nie zawsze. Gdyby wybudowali sobie elektrownie węglowe o mocy 2,5 GW to i tak byliby w lepszej sytuacji niż mając 8,5 GW mocy nominalnej w wiatrakach, gdyż kiedy nadejdzie susza wiatrowa, to i tak flota kilku tysięcy wiatraków nie działa.

Dlatego przed nami duże wyzwanie, gdyż zamierzamy podliczyć polskie wydatki na przemysł OZE od 2004 r. i prawdziwy koszt unijnej polityki klimatycznej. Co jak co, a słowo „tani” w ogóle nie pasuje do energetyki wiatrowej. Raczej droga tandeta nikomu do niczego nie potrzebna poza oczywiście producentami tej tandety.

Tłumaczenie, opracowanie i komentarz

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

(1) https://stopthesethings.com/2021/05/12/total-joke-australian-wind-farms-regularly-deliver-tiny-fraction-of-their-total-capacity/ - publ. z dn. 12.05.2021 r. Według strony https://anero.id/energy, która jest źródłem najbardziej wiarygodnych informacji o energetyce w Australii całkowita moc zainstalowana energetyki wiatrowej w Australii wynosi obecnie: 8.587 MW. Dostęp w dn. 04.06.2021 r.

(2) http://stopwiatrakom.eu/wiadomo%C5%9Bci-zagraniczne/2902-usa-jeden-z-najwa%C5%BCniejszych-alarmist%C3%B3w-klimatycznych-w-ameryce-przeprasza-za-w%C5%82asne-k%C5%82amstwa-w-zakresie-zmian-klimatu-i-straszenie-spo%C5%82ecze%C5%84stwa-za-%C5%9Bwiatow%C4%85-katastrof%C4%85.html – publ. z dn. 04.07.2020 r.

(3) Publikacja Paula Miskelly z dn. 1.12.2012 r. dostępna jest tutaj: https://journals.sagepub.com/doi/10.1260/0958-305X.23.8.1233

(4) Publikacja Johna Morgana z dn. 8.11.2015 r. dostępna jest tutaj: https://bravenewclimate.com/2015/11/08/the-capacity-factor-of-wind/

 


Wszechobecna propaganda klimatyczna w mediach głównego nurtu oparta jest o kilka mitów, które są nieustannie promowane wbrew oczywistym faktom i elementarnej wiedzy naukowej, zwłaszcza mit o szkodliwości dwutlenku węgla i jego szczególnej roli gazu cieplarnianego. Poglądy przeciwne i poddające w wątpliwość „ustaloną naukę o klimacie” są zaciekle eliminowane z obiegu publicznego, wszystko po to, by nie dopuścić do powstania nawet najmniejszych wątpliwości wśród polityków, dziennikarzy i wyborców, a już szczególnie dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. W ten sposób bełkot klimatyczny rozlewa się po infosferze publicznej i uniemożliwia rzetelną debatę o przyczynach, skutkach i kosztach „walki z klimatem”. Skala manipulacji i dezinformacji jest na tyle duża, że konieczne jest posługiwanie się zupełnie innymi pojęciami umożliwiającymi prawidłowe nazwanie rzeczywistości bez jej przeinaczania. Prawda sama się nie obroni i wymaga codziennej pracy a zwłaszcza posługiwania się innym językiem niż klimatyczni histerycy i naciągacze. Dlatego misją naszego portalu jest obrona prawdy naukowej i polskich interesów politycznych oraz gospodarczych w czasach inwazji post-prawd, kłamstw i przeinaczeń.

Wszystkim naszym darczyńcom serdecznie dziękujemy. Portal utrzymuje się wyłącznie z prywatnych datków i nie korzystamy z żadnych publicznych pieniędzy. Takie finansowanie gwarantuje nam pełną niezależność a Czytelnikom publikacje, których nie znajdziecie nigdzie indziej. Prosimy o wpłaty na konto w PKO BP SA: 53 1020 2791 0000 7102 0316 5867

Tytuł wpłaty: "Darowizna na stopwiatrakom.eu"

Dziękujemy Państwu za życzliwe wsparcie!