Opublikowano: 22 marzec 2023
Brytyjskie morskie farmy wiatrowe przedstawiane jako „najtańsze źródło energii

Brytyjska branża wiatrakowa wystąpiła formalnie do rządu Wielkiej Brytanii o dodatkowe subsydia finansowe, grożąc zahamowaniem rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. [1] Sytuacja jest napięta, albowiem dalsza rozbudowa morskich farm wiatrowych jest kluczowym elementem rządowej strategii osiągnięcia celu tzw. „neutralności klimatycznej” (Net Zero) w sektorze energetycznym w Wielkiej Brytanii. Tymczasem, począwszy od 2017 r., lobby wiatrakowe w tym kraju prowadziło stałą kampanię propagandową o rzekomym gwałtownym spadku kosztów wytwarzania energii z wiatru, co miało zmniejszyć, a docelowo wyeliminować jej zapotrzebowanie na wsparcie publiczne. Skąd taki gwałtowny zwrot w linii pijarowskiej brytyjskich wiatrakowców? A może jest to zwyczajny szantaż wobec tych, co to uwierzyli, że wiatraki „zbawią planetę”?

Brytyjski serwis online Net Zero Watch zaapelował do rządu, aby nie poddawał się on szantażowi wiatrakowców. Członkom parlamentu i ministrom rządu przekazano dokument informacyjny pt. „Ekonomika energetyki wiatrowej”. Demaskuje on fałsz kolejnych kampanii, których istotą jest manipulacja danymi dotyczącymi rzeczywistych kosztów budowy i utrzymania farm wiatrowych. Autorem tej informacji jest Andrew Montford, który już w 2021 r. i 2022 r. przedstawiał analizy ekonomiczne wskazujące, że w najbliższych latach branża wiatrakowa zażąda dodatkowych subsydiów. Mamy 2023 r. i stało się dokładnie tak, jak zapowiadał Andrew Montford.

Począwszy od 2017 r.  w Wielkiej Brytanii - z ogromnym wsparciem krajowych mediów - trwała ciągła kampania, skierowana tak do polityków, jak i do społeczeństwa, której przesłaniem było, że energia pozyskiwana z wiatru jest najtańszą formą wytwarzania energii elektrycznej. Głównym dowodem na „rewolucję kosztową" miały być bardzo niskie oferty przetargowe składane przez budowniczych/operatorów przyszłych morskich farm wiatrowych w ramach organizowanych przez rząd kolejnych rund alokacji (tzn. „aukcji”) dofinansowania przyszłych dostaw mocy. W ich wyniku zawierane są tzw. „kontrakty różnicowe” (Contracts for Difference), określające warunki, na których mają być realizowane dostawy mocy w przyszłości.

Ta argumentacja bazująca na rzekomej „rewolucji kosztowej” posłużyła brytyjskiemu rządowi jako uzasadnienie dla przyjęcia strategii gwałtownej rozbudowy morskiej energetyki wiatrowej na przybrzeżnych wodach Wielkiej Brytanii. Zignorowano analizy wskazujące, że zgłaszane oferty były poniżej faktycznego progu opłacalności inwestycji. Brytyjskie dane miały z kolei oczywisty wpływ na postrzeganie perspektyw morskiej energetyki wiatrowej na całym świecie, w tym i w Polsce, gdzie rząd Morawieckiego zdecydował o zabudowaniu Bałtyku wiatrakami.

Tymczasem w ostatnich tygodniach branża wiatrakowa i jej medialni sojusznicy nagle zmienili front o 180 stopni. Teraz twierdzą oni, że wzrost cen materiałów i efekty inflacji czynią nieopłacalną ich działalność na warunkach kontraktów różnicowych. W związku z tym domagają się oni od brytyjskiego państwa dalszych subsydiów i ulg podatkowych.

Przedstawiciele branży wiatrakowej grożą w szczególności tym, że bez zgody rządu na dalsze subsydia nie dojdzie do uruchomienia nowych inwestycji zatwierdzonych w tzw. czwartej rundzie alokacji, w tym do uruchomienia ogromnej farmy morskiej „Hornsea 3”.  Do tej pory lobbyści wiatrakowi solennie zapewniali, że farmy morskie są w stanie dostarczać energię elektryczną po cenie 50 funtów za megawatogodzinę (MWh). Podczas, gdy w tym roku cena rynkowa wynosiła jednak średnio trzy razy więcej, czyli 150 funtów/MWh. Gdyby więc wcześniejsze twierdzenia wiatrakowców były zgodne z faktycznym stanem rzeczy, to nawet przy podwojeniu cen nakładów wskaźnik rentowności sprzedaży morskich farm wiatrowych powinien sięgać 25%. Byłby to więc niesłychanie wysoki poziom rentowności i wiatrakowy biznes nie wymagałby żadnego wsparcia. [2]

Nie było żadnej rewolucji w kosztach inwestycji wiatrakowych

W nagłaśnianej przez ostatnie lata przez media narracji lobbystów o spadku kosztów inwestycji wskazywano na korzyści ekonomiczne wynikające z coraz większej wysokości wież wiatrakowych i mocy wytwórczej turbin wiatrowych.

Jednak jak wynikało z analiz faktycznej dokumentacji księgowej morskich inwestycji wiatrowych, korzyści z coraz większych rozmiarów turbin stopniowo malały z przyczyn fizyczno-inżynieryjnych, a jednocześnie szybko rosły koszty kapitałowe budowy i eksploatacji morskich farm wiatrowych. Cechują się one bowiem większą awaryjnością, koszty ich konserwacji są bardzo wysokie, a w efekcie okres ich ekonomicznej przydatności (tzw. spodziewany okres eksploatacji elektrowni) jest stosunkowo krótki. Ponadto, im wyższe i potężniejsze są elektrownie wiatrowe, tym większe jest ich negatywne oddziaływanie na otoczenie.

Ze sprawozdań finansowych nowopowstających morskich farm wiatrowych, które miały rzekomo dostarczać energię po cenie poniżej 50 funtów za MWh, wynika, że ich koszty i wyniki operacyjne są zbliżone do poziomu kosztów farm wiatrowych zbudowanych we wcześniejszych latach. Analogiczna dynamika kosztów charakteryzuje lądowe farmy wiatrowe. [2]

Bardziej szczegółowe ekonomiczne „urealnienie" retoryki serwowanej przez lobby wiatrakowe przedstawił prof. Gordon Hughes w 2020 r. Nasz portal zreferował analizy Hughesa już w listopadzie 2020 r. i pozostaje ona wciąż aktualna:

http://www.stopwiatrakom.eu/wiadomości-zagraniczne/2937-ekonomika-energetyki-wiatrowej-propaganda-a-rzeczywistość-w-świetle-analizy-wyników-ekonomicznych-farm-wiatrowych.html

1288.1 Wykres nr 1

Powyższy wykres przedstawia tzw. uśredniony koszt energii elektrycznej z elektrowni morskich (kolor niebieski) i lądowych (kolor czerwony) w zależności od roku oddania danej inwestycji do eksploatacji. [3], [4]

Wbrew twierdzeniom branży wiatrakowej w ostatnim okresie koszty farm wiatrowych nie wzrastają, choć rosną dotacje

Nowa narracja branży wiatrakowej - że przyszłe inwestycje wiatrowe stały się nierentowne w ostatnich paru latach - powołuje się na wpływ obecnej inflacji na koszty tych inwestycji. Tymczasem wszystkie nowe inwestycje w farmy wiatrowe w Wielkiej Brytanii mają być realizowane na warunkach określonych we wspomnianych kontraktach różnicowych, co oznacza, że ceny uzyskiwane przez operatorów mają wzrastać równomiernie ze stopą inflacji (gwarancja pełnej indeksacji). Co więcej, jak wynika z poniższego wykresu nr 2, ceny najważniejszych surowców wykorzystywanych do budowy farm wiatrowych wcale nie wzrosły w ciągu ostatniego roku, z jednym wyjątkiem cementu. [5], [6]

1288.2 Wykres nr 2

W świetle powyższych danych, gdyby wcześniejsze (tj. z lat 2017-2019) twierdzenia branży o raptownym spadku kosztów budowy morskich farm wiatrowych były zgodne z prawdą, to wskaźnik rentowności sprzedaży powinien sięgać nawet niebotycznego poziomu 60%!

Obecną kampanię polityczno-medialną należy więc widzieć jako próbę zapewnienia sobie przez branżę wiatrakową dodatkowych subsydiów, zanim fałsz jej wcześniejszych zapewnień o nadzwyczajnej „taniości” energii z wiatru, która to kampania skłoniła rząd brytyjski do forsowania ich rozwoju - nie stanie się oczywisty, tak dla rządu brytyjskiego, jak i dla społeczeństwa.

Podsumowanie: branża wiatrakowa i subsydia publiczne

W Wielkiej Brytanii sektor energetyki wiatrowej otrzymał w ciągu ostatnich 20 lat subsydia rzędu kilkudziesięciu miliardów funtów. Według danych pochodzących sprzed kilku lat (2020), od 2002 r. aż 10 mld funtów przekazano operatorom lądowych farmom wiatrowym, a 12 mld funtów - operatorom farm morskich. Uwzględniając wszelkie bezpośrednie i pośrednie formy wsparcia publicznego, zakres i skala tych subsydiów jest bezprecedensowa. Obejmują one:

  • Bezpośrednie subsydia wypłacane w ramach kontraktów różnicowych. W trakcie obecnego kryzysu energetycznego wartość takiego wsparcia istotnie spadła przez krótki okres, ale obecnie sytuacja wróciła już do normy i w 2023 r. operatorzy wiatrowi otrzymują z tego tytułu ok. 2 mln funtów dziennie, czyli ok. 730 mln funtów rocznie;
  • Kontrakty różnicowe są indeksowane wskaźnikiem inflacji. Ponieważ większość kosztów ponoszonych przez cały okres eksploatacji inwestycji to koszty kapitałowe (spłata kredytów i odsetek), a nie operacyjne (związane z kosztem utrzymania urządzeń w pełnej sprawności produkcyjnej), gwarantowana indeksacja oznacza w praktyce ogromną ukrytą dotację na spłatę długów;
  • Koszty modernizacji sieci przesyłowej niezbędnej do odbioru energii z farm wiatrowych są „uspołecznione" (tj. nie ponoszą ich deweloperzy/operatorzy farm wiatrowych) a zostały przerzucone na operatora systemu elektroenergetycznego, czyli odbiorców energii (konsumentów);
  • Nowe inwestycje wiatrowe są zwolnione z obowiązku zapłaty kosztów bilansowania systemu energetycznego (koszt zakupu brakującej energii lub koszt przymusowych odłączeń) - pomimo faktu, że koszty bilansowania gwałtownie rosną jako bezpośredni skutek rozwoju energetyki odnawialnej. W epoce „przed OZE" koszt ten wynosił 367 mln funtów rocznie. Natomiast w 2019 r. było to już 1,5 mld funtów;
  • W przypadku, gdy energia wyprodukowana na farmach wiatrowych nie może być dostarczona na rynek poprzez sieć dystrybucyjną, operatorzy wiatrakowi otrzymują tzw. „constraint payments” (płatności z tytułu powstrzymania się od przekazywania energii do sieci publicznej), chociaż jednocześnie mogą przesyłać wygenerowaną energię sieciami prywatnymi - co oznacza, że za tę samą energię elektryczną mogą uzyskać constraint payments oraz cenę ze sprzedaży poza obrotem publicznym. Taka praktyka dostarcza farmom wiatrowym dodatkowych dochodów.

Tak więc rzekoma „rewolucja kosztowa", o której opowiadała branża i media w Wielkiej Brytanii od 2017 r., w istocie rzeczy nigdy nie miała miejsca, a energetyka wiatrowa pozostaje niezdolna do funkcjonowania bez rosnącego wsparcia publicznego.

Z perspektywy przyszłości niepokojący jest fakt, że branża wiatrakowa zdaje się kierować strategią, którą kiedyś -- w związku z kryzysem w bankowości i sektorze finansowym – nazwano: „Zbyt duży, aby pozwolić mu upaść" (Too big to fail). Im większe nakłady publiczne na wsparcie ekspansji energetyki wiatrowej, a co za tym idzie im większy faktyczny udział inwestycji wiatrakowych w energetyce kraju, tym łatwiej będzie wymuszać szantażem dalsze subsydia ze strony rządu. Ponadto dalej obowiązują dogmaty religii klimatycznej wskazujące, że farmy wiatrowe jednym z najważniejszych narzędzi (jeśli nie najważniejszym) w „walce ze zmianą klimatu". Wszystko to umożliwia branży udane realizowanie modelu biznesowego opartego przede wszystkich na eksploatacji nie tyle wiatru, co kieszeni odbiorcy energii i generalnie podatnika oraz żerowanie na braku wiedzy polityków o rzeczywistych mechanizmach funkcjonowania zjawisk pogodowych czy procesach geologicznych czy też astronomicznych. Po prostu politycy są zwyczajnie niedouczeni. W przeciwnym razie propaganda klimatyczna nigdy by się nie przebiła.  

Jak pisał w 2020 r. brytyjski analityk dr John Constable – szef Net Zero Watch: „W świecie energetyki odnawialnej nic nie jest tym, czym wydaje się być. „Przyjazne dla środowiska” okazuje się dewastować świat przyrody. „Lokalne poparcie” odnajdujemy gdzieś daleko. „Trwałe i zrównoważone” [sustainable] jest, jakkolwiek dziwnie to brzmi, krótkotrwałe i nieopłacalne. „Bezpieczne” oznacza faktycznie brak pewności dostaw. Miłość to nienawiść, czarne jest białe, a „Zielone” oznacza ciemnobrązowe”. [7]

Jako komentarz niech posłuży wypowiedź Dyrektora portalu „Net Zero Watch”, dr Benny Peiser, który powiedział, że:

„Farmy wiatrowe są co roku zalewane miliardami dotacji, co sprawia, że ​​rachunki za energię są z roku na rok coraz droższe. Szantażowanie rządu i żądanie jeszcze większych dotacji w czasie, gdy gospodarstwa domowe z trudem wiążą koniec z końcem, jest naganne i ministrowie powinni mu się kategorycznie sprzeciwiać”. [8]

Oryginalny briefing paper autorstwa Andrew Montforda można znaleźć tutaj:

https://www.netzerowatch.com/content/uploads/2023/03/True-cost-of-Wind-2023.pdf

Tłumaczenie i opracowanie

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

(1) https://www.reuters.com/business/energy/orsted-says-huge-uk-hornsea-3-wind-project-risk-without-government-action-2023-03-03/

(2) https://ref.org.uk/ref-blog/365-wind-power-economics-rhetoric-and-reality - publ. z dn. 03.11.2020 r. oraz https://watt-logic.com/2022/04/11/cost-of-renewables/?subscribe=success#subscribe-blog-1 – publ. z dn. 11.04.2022 r.

(3) A.Monford (2021). Offshore wind: Cost predictions and cost outcomes. GWPF Briefing 52.  https://www.thegwpf.org/publications/cheap-offshore-wind-power-claims-are-false-data-reveals/ - publ. z dn. 19.02.2021 r.

(4) A Montford (2022), The Rising Cost of Onshore Wind. GWPF Briefing 59. https://www.thegwpf.org/publications/cost-of-onshore-wind-has-been-rising-for-20-years/ - publ. z dn. 24.01.2022 r.

(5) https://tradingeconomics.com/

(6) https://www.data.gov.uk/dataset/75ee36ed-21f7-4d7b-9e7c-f5bf4546145d/monthly-statistics-of-building-materials-and-components

(7) https://www.thegwpf.com/the-governments-murky-wind-subsidies-revival-is-a-costly-blunder/ - publ. 04.03.2020 r.  

(8) https://www.netzerowatch.com/net-zero-watch-urges-uk-government-to-stand-up-to-wind-lobbys-blackmail/ - publ. z dn. 08.03.2023 r.


Wszechobecna propaganda klimatyczna w mediach głównego nurtu oparta jest o kilka mitów, które są nieustannie promowane wbrew oczywistym faktom i elementarnej wiedzy naukowej, zwłaszcza mit o szkodliwości dwutlenku węgla i jego szczególnej roli gazu cieplarnianego. Poglądy przeciwne i poddające w wątpliwość „ustaloną naukę o klimacie” są zaciekle eliminowane z obiegu publicznego, wszystko po to, by nie dopuścić do powstania nawet najmniejszych wątpliwości wśród polityków, dziennikarzy i wyborców, a już szczególnie dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. W ten sposób bełkot klimatyczny rozlewa się po infosferze publicznej i uniemożliwia rzetelną debatę o przyczynach, skutkach i kosztach „walki z klimatem”. Skala manipulacji i dezinformacji jest na tyle duża, że konieczne jest posługiwanie się zupełnie innymi pojęciami umożliwiającymi prawidłowe nazwanie rzeczywistości bez jej przeinaczania. Prawda sama się nie obroni i wymaga codziennej pracy a zwłaszcza posługiwania się innym językiem niż klimatyczni histerycy i naciągacze. Dlatego misją naszego portalu jest obrona prawdy naukowej i polskich interesów politycznych oraz gospodarczych w czasach inwazji post-prawd, kłamstw i przeinaczeń.

Wszystkim naszym darczyńcom serdecznie dziękujemy. Portal utrzymuje się wyłącznie z prywatnych datków i nie korzystamy z żadnych publicznych pieniędzy. Takie finansowanie gwarantuje nam pełną niezależność a Czytelnikom publikacje, których nie znajdziecie nigdzie indziej. Prosimy o wpłaty na konto w PKO BP SA: 53 1020 2791 0000 7102 0316 5867

Tytuł wpłaty: "Darowizna na stopwiatrakom.eu"

Dziękujemy Państwu za życzliwe wsparcie!