Opublikowano: 08 grudzień 2019
Duński farmer opowiada, jak farma wiatrowa zniszczyła cały dorobek jego życia

W czerwcu br. duński farmer Boye Jensen przedstawił kilkunastoletnią historię sąsiedztwa z farmą wiatrową należącą do koncernu Vattenfall, będącego własnością szwedzkiego państwa. [1] Zgodnie z zapisem wystąpienia Jensena, w dwa tygodnie od uruchomienia farmy Vattenfall, położonej 550 m. od jego gospodarstwa, zauważyli z żoną po raz pierwszy, że przed zaśnięciem odczuwają w swoim ciele wibracje. Następnie pojawiły się stałe zaburzenia snu. Po około 10 miesiącach takich dolegliwości Jensenowie zrezygnowali ze spania w swoim domu. Aby móc spokojnie spać, wynajęli małe mieszkanie w odległości 3 km od farmy. Skąd my to znamy?

W swoim gospodarstwie Boye Jensen prowadził uprawę roślin wieloletnich za pośrednictwem swojej firmy Lammefjordens Perennials. W sezonie zbiorów na farmę przybyła grupa pracowników rolnych z Litwy. Także i oni zaczęli odczuwać wibracje w ciele po około 14 dniach pobytu.

1097.1 Foto B.Jensen

fot. Boye Jensen. Źródło: http://www.na-paw.org/Jensen.php

Rok po uruchomieniu elektrowni wiatrowych stałe pracownice farmy, które przebywały na jej terenie jedynie osiem godzin dziennie, zauważyły u siebie zmiany cyklu miesięczkowego. Jeszcze poważniejsze problemy wystąpiły u Litwinek, które nie tylko pracowały, ale i spały w budynkach farmy. U nich cykl miesiączkowy praktycznie zanikł, natomiast krwawienie występowało praktycznie ciągle. W sumie od czasu uruchomienia sąsiednej farmy wiatrowej problemy zdrowotne dotknęły 15-20 osób.

Oprócz wibracji odczuwanych w ciele i zmian w cyklu miesiączkowym u kobiet, mieszkańcy farmy Jensena słyszeli także wyraźne dźwięki. Dźwięki ten pojawiały się i znikały. Jak mówi Jensen, te dźwięki były potwornie stresujące dla jego współpracowników i można przyrównać jest bez żadnej wątpliwości do tortur. Nigdy nie można było przewidzieć, kiedy znowu wrócą.

Farma Jensena i farma wiatrowa szwedzkiego giganta Vattenfall znajdują się w gminie Holbæk i to władze tej gminy były odpowiedzialne za wydanie pozwolenia na budowę farmy wiatrowej i za monitorowanie jej funkcjonowania. Jensen informował gminę o powstałej sytuacji, domagając się interwencji. Urząd gminy systematycznie odrzucał wszystkie skargi Jensena, motywując to tym, że „pomiary hałasu” nie wykazały jakichkolwiek przekroczeń dozwolonych poziomów.

W trakcie owych pomiarów, wykonywanych przez niezależną firmę akustyczną, obecny był także urzędnik gminy odpowiedzialny za ochronę środowiska. Doszło do absurdalnej sytuacji, kiedy urzędnik gminny zauważył słyszalne dźwięki dochodzące od elektrowni wiatrowych, natomiast akustyk wpisał w swoim raporcie, że w trakcie pomiarów nie zarejestrowano żadnych słyszalnych dźwięków.

Jensen zwrócił się następnie do lokalnego przedstawiciela duńskiej Krajowej Rady Zdrowia (Sundhedsstyrelsen), centralnej instytucji, której zadaniem jest podnoszenie jakości ochrony zdrowia w tym kraju. Urzędnik ten wyraźnie nie chciał mieć nic wspólnego ze sprawą Jensena i po pół roku zwodzenia farmera, skierował go duńskiego Inspektoratu Pracy.

Z kolei w Inspektoracie Pracy Jensen dowiedział się, że jedynym odpowiedzialnym za dolegliwości pracowników i swoje właśne jest on sam jako właściciel gospodarstwa. W związku z tym jest on zobowiązany do wprowadzenia odpowiednich „środków łagodzących skutki” niekorzystnego oddziaływania środowiskowego. Jak relacjonuje Jensen, nikt nie powiedział mu, na czym mają polegać „środki łagodzące skutki” oddziaływania dwóch gigantycznych elektrowni wiatrowych, znajdujących się w odległości 550 metrów od jego gospodarstwa.

W międzyczasie pracownicy z Litwy wrócili do swojego kraju. Dolegliwości zdrowotne zniknęły u nich po 2-3 miesiącach od wyjazdu z farmy Jensena.

Jensenowie oczywiście szukali pomocy u lekarzy. Niestety jego lekarz nie został nigdy poinformowany przez duńską Krajową Radę Zdrowia o problemach, jakie mogą spotkać bezpośrednich sąsiadów gigantycznych wiatraków. W takiej sytuacji lekarz mógł jedynie przepisać środki uspakające i antydepresanty, które okazały się jednak zupełnie nieskuteczne.

Pod koniec 2013 r. wydawało się, że ciągłe skargi Jensena odniosły wreszcie skutek. Burmistrz gminy Holbaek powołał specjalną „Komisję ds. Środowiska” z udziałem samego Jensena. Komitet zażądał od gminy dokonania pomiaru dźwięków niskiej częstotliwości wewnątrz budynków mieszkalnych farmy.

Jak podkreśla Jensen, nigdy przedtem nie zezwolono na takie pomiary. Bezpośrednie pomiary dźwięków niskiej częstotliwości w budynkach mieszkalnych Jensena były pierwszym takim badaniem, dokonanym gdziekolwiek na świecie.

W tym momencie dla potężnej branży wiatrakowej w Danii i jej politycznych i medialnych zwolenników sprawa farmy Jensena stała się — jak pisze Jensen — poważnym zagrożeniem. Co gorsza, Jensen zwrócił się o pomoc do profesora Henrika Møller, akustyka o światowej renomie, autora m.in. prac wykazujących, że potężniejsze turbiny najnowszych generacji stanowią większe zagrożenie dla zdrowia ludzi niż wcześniejsze mniejsze modele. [2] Szczególnie niebezpiecznym aspektem współpracy z Møllerem było udostępnienie przez tego ostatniego przyrządu własnej konstrukcji do mierzenia dźwięków niskiej częstotliwości.

[Dopisek redakcji: profesor Møller został wkrótce po tym zwolniony z pracy na Uniwersytecie w Aalborgu - z powodu „niewielkiej użyteczności społecznej jego pracy”. Przy okazji skonstruowane przez niego urządzenie władze uczelni zdeponowały w magazynie (tj. w praktyce skonfiskowały je), motywując to tym, że zostało opracowane w budynku uczelni. W 2017 r. ukazała się w Danii książka, autorstwa wielokrotnie nagradzanego duńskiego dziennikarza śledczego, która dokumentuje brutalne naciski duńskiego sektora wiatrakowego (przede wszystkim producentów wiatraków) w przypadku Møllera i w innych sprawach zagrażających jego interesom. Zobacz: http://www.stopwiatrakom.eu/wiadomości-zagraniczne/2223-dania-nowa-książka-dokumentuje-skalę-nadużyć-popełnianych-przez-wiatrakowy-biznes-w-„ojczyźnie-wiatraka”.html].

Jak mówi Jensen, perspektywa stwierdzenia wielokrotnego przekroczenia dozwolonych stanów hałasu niskiej częstotliwości wewnątrz budynków Jensena mogła zapoczątkować lawinę podobnych pomiarów na całym świecie. Jensen wyraźnie sugeruje, że koncern Vattenfall zrobił wszystko, aby pomiary u Jensena zakończyły się fiaskiem. Wypożyczony przez prof. Møllera przyrząd „uległ uszkodzeniu”.

W maju 2014 r. duński hodowca norek i sąsiad innej farmy wiatrowej, Kaj Bank Olesen, opublikował zdjęcia zdeformowanych miotów norek na swojej fermie. Był to drastyczny przykład oddziaływania akustycznego elektrowni wiatrowych na funkcje rozrodcze u ssaków, a przecież człowiek też jest ssakiem.

[Dopisek redakcji: w następnych latach rodziły się dalsze zdeformowane mioty. Podobnie jak w przypadku Jensena, Olesen przez lata nie otrzymał żadnej pomocy od władz duńskich. O jego sprawie pisaliśmy tutaj: http://www.stopwiatrakom.eu/stopwiatrakom-tv/1736-dania-jeśli-coś-takiego-może-przydarzyć-się-zwierzętom,-to-także-i-ludziom-wideo.html].

Wobec dramatycznych zdarzeń na fermie norek, Jensen postanowił zatrudniać w przyszłości wyłącznie mężczyzn po wieku reprodukcyjnym. Był przerażony zmianami, jakie mogły już dokonać się u kobiet, które pracowaly u niego wcześniej.

Tymczasem właściciel sąsiedniej farmy, to jest Vatenfall, uzgodnił z bankiem kredytującym firmę Jensena niejawny plan jej likwidacji. Bank zażądał od Jensena natychmiastowej spłaty kredytu w wysokości 2 milionów duńskich koron (ponad 200 tys. dolarów). Ze względu na problemy wynikające z sąsiedztwa farmy Vatenfall Jensen zdecydował się nie szukać alternatywnego finansowania.

Według relacji Jensena, postępowanie upadłościowe wobec jego firmy i jej likwidacja, do których doszło następnie, miały szereg kuriozalnych, niespotykanych cech:

  • zgodnie z niejawną umową między Vatenfall a bankiem, właściciel farmy wiatrowej mógł przejąć nieruchomość ale bez żadnych budynków, co gwarantowało, że na tym terenie w przyszłości nie będą mieszkać ani pracować żadni ludzie;
  • oznaczało to konieczność wyburzenia dwóch domów mieszkalnych i 13 budynków gospodarczych. Budynki zostały uznane za zdegradowane. Wyburzenia dokonano za zgodą Gminy Holbæk i duńskiej Agencji ds. Przyrody, podlegającej ministerstwu środowiska;
  • w trakcie postępowania upadłościowego Jensen nie mógł wyznaczyć swojego adwokata, a sąd wydał orzeczenie bez uzasadnienia;
  • wartość majątku Jensena stanowiła czterokrotność wymaganego kredytu bankowego;
  • sąd postanowił, że ani firma Jensena, ani budynki na nieruchomości nie będą przedmiotem publicznej sprzedaży, ani też że ogłoszenie o ich sprzedaży nie zostanie opublikowane w piśmie branżowym;
  • syndyk fałszywie pomniejszył wartość majątku dłużnika (Jensena) o 4 miliony koron; sąd odmówił wysłuchania rzeczoznawcy wynajątego przez tegoż syndyka, który chciał zeznawać na rzecz Jensena, podobnie jak i 25 innych świadków gotowych zeznać, że syndak naruszył przepisy upadłościowe;
  • Jensen zawiadomił policję o popełnieniu oszustwa przez syndyka na kwotę 4 milionów koron; policja odebrała zeznania od rzeczoznawcy, po czym zawiadomiła Jensena, że dalsze dochodzenie w tej sprawie jest bezcelowe;
  • nieruchomość, po wyburzeniu budynków, została sprzedana spółce zależnej Vattenfall. Przedstawiciel tej spółki powiedział gazecie regionalnej, że Jensen dostał dobrą ofertę od syndaka. Tymczasem syndyk pobrał od Jensena wynagrodzenie w wysokości 1 miliona koron, a jednocześnie sam otrzymał 1,5 miliona koron od Vattenfall za przeprowadzenie upadłości.

W 2017 r. na atak serca zmarła żona Boye’a Jensena. W 2018 r. opublikowano wyniki duńskich badań, które wskazują, że hałas pochodzący od turbin wiatrowych może mieć wpływ na funkcjonowanie układu krążenia. [3]

logo stop wiatrakom mini[Nasz komentarz] Niestety, ale ta bulwersująca sprawa duńskiego rolnika jest prawdziwa. Bliskie sąsiedztwo farmy wiatrowej może zdewastować zdrowie i życie każdemu, kto został zmuszony mieszkać w takim otoczeniu. Hałas niskoczęstotliwościowy jest olbrzymim zagrożeniem dla człowieka, ale też i dla innych zwierząt hodowlanych. Pisaliśmy już o tym wielokrotnie, ale nigdy dość przypominania czym może skończyć się mieszkanie pod wiatrakami. Jest to dzisiaj o tyle ważne i istotne, że obecny rząd ignoruje zagrożenia zdrowotne związane z energetyką wiatrową.

Kwestia ukrywania szkodliwego wpływu hałasu na ludzi nie jest jedyną bulwersującą kwestią w tej sprawie. Zasadniczym problem jest zmowa duńskich organów państwa, które zamiast pilnować, by elektrownie wiatrowe spełniały wymogi środowiskowe, to z uporem godnym lepszej sprawy, nie dopuściły do przeprowadzenia uczciwych pomiarów na farmie Jensena oraz pomogły szwedzkiemu inwestorowi zniszczyć gospodarstwo rolne w sposób przypominający kafkowski „Proces”. Szczyt praworządności! Jednak jeśli chodzi o wspieranie budowy wiatraków przez instytucje państwowe, to nic nas już nie zdziwi.

Odnosząc całą sprawę na nas polski grunt, zwracamy tylko uwagę, że od 2016 r, kiedy uchwalono ustawę odległościową, minęło zaledwie 3 lata, a dzisiaj, jak gdyby nic się nie stało rząd PiS ogłosił wielką aukcję na wiatraki i będzie dofinansowywał miliardami złotych budowę i eksploatację tych szkodliwych dla zdrowia urządzeń. Jak widać, w 2015 r. obietnice ukrócenia samowoli wiatrakowych deweloperów i zblatowanych z nimi urzędów były potrzebne tylko na użytek kampanii wyborczej. [4] Co gorsze, w nowym rządzie powołano specjalne Ministerstwo Klimatu, które będzie się zajmowało promocją niby-odnawialnych źródeł energii, budową wiatraków oraz walką z klimatem. Jednym słowem rząd Morawieckiego będzie w pełni realizował unijną politykę klimatyczną pod czujnym okiem zielonego do bólu ministra Kurtyki. [5] Wszystko to oczywiście po to by Unia Europejska mogła ogłosić, że już w 2050 r. staniemy się „neutralni klimatycznie” i by 100% produkowanej w Unii energii pochodziło z OZE.

Tłumaczenie, opracowanie i komentarz

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

[1] „Losing It All: The Story of Boye Jensen”, 3.06.2019, portal North American Platform Against Windpower — http://www.na-paw.org/Jensen.php

[2] Kilka z najważniejszych artykułów Møllera dotyczących oddziaływania elektrowni wiatrowych można znaleźć tutaj: https://www.wind-watch.org/documents/author/?a=Møller (w języku angielskim)

[3] https://www.wind-watch.org/documents/short-term-nighttime-wind-turbine-noise-and-cardiovascular-events-a-nationwide-case-crossover-study-from-denmark/

[4] Pisaliśmy o nowych aukcjach na wiatraki tutaj: http://www.stopwiatrakom.eu/ustawa-o-oze/2801-prezes-urz%C4%99du-regulacji-energetyki-og%C5%82osi%C5%82-komunikat-o-planowanych-aukcjach-na-zakup-energii-z-oze-pod-koniec-2019-r.html – publ. z dn. 15.10.2019 r. URE planuje zakończyć aukcje do 13.12.2019 r. Wtedy ukaże się oficjalny komunikat Prezesa URE informujący o wynikach aukcji.

[5] http://www.stopwiatrakom.eu/aktualnosci/2815-micha%C5%82-kurtyka-ministrem-klimatu,-czyli-o-tym-jak-rz%C4%85d-uleg%C5%82-klimatycznej-histerii.html – publ. z dn. 17.11.2019 r.