Opublikowano: 04 luty 2019
Francja: Czy prezydent Macron pójdzie na wojnę z francuską wsią o wiatraki? Sytuacja na koniec stycznia 2019 r. Parlamentarna „misja rozpoznawcza” w sprawie hamulców transformacji energetycznej

W dniu 17 stycznia 2019 r. we francuskim parlamencie odbyło się posiedzenie tzw. misji rozpoznawczej (mission d’information) poświęcone hamulcom utrudniającym rozwój energetyki wiatrowej we Francji. W istocie zadaniem tego zespołu parlamentarnego jest generalne rozpoznanie mechanizmów spowalniających realizację całego programu „zielonej transformacji energetycznej” w tym kraju. Program posiedzeń tej misji obejmuje 19 dalszych spotkań między lutym a majem br. [1] Nie przypadkiem jednak pierwsze posiedzenie dotyczyło sprawy wiatraków.

Francuski kanał parlamentarno-polityczny LCP zatytułował relację z tego spotkania: „Duch buntu przeciwko wiatrakom”. [2]

Do 2028 r. rząd chce zwiększyć 2,5 raza potencjał wytwórczy lądowych elektrowni wiatrowych, w wyniku czego udział energii wiatrowej we francuskim miksie energetycznym wzrośnie z 6 do 15%. (przypis Redakcji: Wymaga to potrojenia liczby wiatraków z obecnych 6 tysięcy do 18 tysięcy -- zob. [3]). Ten ambitny cel napotyka jednak często bunt lokalnych mieszkańców wsi ze względu na związane z tym uciążliwości”. [2]

Tymczasem, jak wynika z relacji kanału LCP, na posiedzenie „misji wyjaśniającej” zaproszono praktycznie wyłącznie osoby zdecydowane bronić interesów „branży przyszłości”, czyli energetyki wiatrowej. Według urzędnika reprezentującego ministerstwo transformacji energetycznej, „powołaniem energetyki wiatrowej jest stać się jednym z filarów francuskiego systemu energetycznego”. Licznie reprezentowani byli też przedstawiciele różnych organizacji sektora wiatrakowego.

Ta piękna jednomyślność została zakłócona jedynie wtedy, kiedy głos zabrało dwoje przedstawicieli stowarzyszenia antywiatrakowego Fédération environnement durable (FED). Według prezesa FED, Jean-Louisa Butré, „Po jednej stronie mamy branżę, która przejmuje kontrolę nad Francją, a z drugiej strony widzę Francuzów, których wykańcza cena prądu, wysokość podatków, którzy są na skraju buntu”. Ten gniew dodatkowo podsycił dekret z 29 listopada 2018 r., ograniczający prawa stowarzyszeń do zaskarżania nowych inwestycji wiatrakowych (zobacz poniżej). Przy czym owe inwestycje są zaskarżane w 70 procent przypadków…  we Francji.”

IMG 20180804 195759

fot. Materiały własne redakcji

200-metrowe wiatraki 500 metrów od domów?

Jak pisze dziennikarz kanału LCP, centralnym punktem sporu są obecnie obowiązujące przepisy, zgodnie z którymi elektrownie wiatrowe można stawiać 500 metrów od domów mieszkalnych. Prezes stowarzyszenia antywiatrakowego pyta: „Proszę mi wyjaśnić, że jeśli strefa ochronna dla wiatraka o wysokości 100 metrów wynosi 500 m, to dlaczego jest ona taka sama dla wiatraka dwustumetrowego?

Zmiana tych regulacji nie jest trudna, a dzięki temu można by obniżyć poziom wściekłości w terenie. Ostrzega przy tym, że bez takich zmian „to nie będziecie mieli żółtych kamizelek. Dostaniecie protesty lokalne, które będą dużo bardziej gwałtowne. [1]

Problem oczywiście polega na tym, że przy większych odległościach od domów mieszkalnych we Francji trudno będzie znaleźć miejsce na dodatkowe 12 tysięcy gigantycznych wiatraków.

Gdzie jest miejsce na nowe wiatraki? Przykład regionu Hauts-de-France

Hauts-de-France to region w północno-wschodniej Francji, położony nad Kanałem La Manche i od wschodu graniczący z Belgią, utworzony w wyniku terytorialnej reorganizacji kraju w 2014 r. Co ważne region zajmuje powierzchnię niewiele ponad 30 tys. km2, czyli ok. 10% powierzchni Polski.

W chwili obecnej w Hauts-de-France stoi już 1500 „wież” wiatrakowych, budowa dalszych 800 wiatraków została już zatwierdzona, a kolejne 767 przemysłowych elektrowni wiatrowych jest w trakcie realizacji. Jednocześnie urzędnicy Macrona wybrali ten region na miejsce „eksperymentu”, który ma ułatwiać procedowanie nowych inwestycji wiatrakowych.

Xavier Bertrand jest przewodniczącym „sejmiku” regionu Hauts-de-France, który z kolei wybiera zarząd regionu. W piśmie l’Opinion z dnia 24 stycznia 2019 r. ukazał się ciekawy artykuł, który przedstawia m.in. stanowisko Bertranda wobec planów dalszej, intensywnej rozbudowy energetyki wiatrowej w Hauts-de-France, jeśli jego reakcję na nowe dekrety z Paryża, które mają ułatwić takie inwestycje. [3]

Bertrand „właśnie odkrył dekret [ministra transformacji energetycznej] z dnia 29 grudnia, który przewiduje, że -- na zasadzie eksperymentu -- w regionach Hauts-de-France i w Bretanii w miejsce dotychczasowych konsultacji społecznych w kwestiach środowiskowych wprowadza się udział ludności za pomocą środków elektronicznych [tj. za pośrednictwem Internetu].

Przewodniczący Bertrand tłumaczy, że rząd centralny nie konsultował się z nikim w sprawie tego dekretu. „Elektrownie wiatrowe są instalowane na obszarach wiejskich, które nie są najlepiej obsługiwane, jeśli chodzi o Internet. Ten dekret to wyraz pogardy dla demokracji. Kancelaria prezydenta Macrona nie zapytała nawet zgromadzenia regionalnego o opinię w tej kwestii. Przed ogłoszeniem dekretu minister środowiska zorganizował jedynie „konsultację publiczną” na swojej stronie internetowej. Na prawie 3.000 nadesłanych odpowiedzi tylko trzy wyrażały aprobatę dla projektu dekretu. Minister środowiska nie podważył wyników tych konsultacji. Mimo to dekret został opublikowany. I coś takiego dzieje się w chwili, kiedy prezydent Macron deklaruje publicznie, jak ważna jest debata publiczna i konsultacje ze społeczeństwem.

Jeśli idzie o plany Paryża dotyczące potrojenia liczby wiatraków, Bertrand mówi:

To jest przesada, i boję się, że teraz pojawi się opór fizyczny, czego nie chcę. Jestem rzecznikiem ludzi, którymi się pogardza, których opinie się nie liczą i którzy mają wrażenie, że jedzie po nich walec. Region nie jest „otwartym barem” dla wiatraków.”

Hauts-de-France ma już największe zagęszczenie wiatraków we Francji. „Tytuł lidera nie bardzo mnie cieszy”, mówi Betrand. Władze regionalne starały się pokazać, że wiatraki nie są jedynym rodzajem OZE. W szczególności region wydał już 14 milionów euro na wspieranie biogazowni i paneli słonecznych.

Organizacje społeczne zaskarżają dekrety wiatrakowe

W dniu 28 stycznia 2019 r. szereg stowarzyszeń francuskich zarówno „antywiatrakowych”, jak i zajmujących się ochroną francuskiego dziedzictwa kulturowego, złożyło do Rady Stanu dwie skargi o stwierdzenie nieważności „dekretów wiatrakowych” ze względu na „przekroczenie kompetencji” dekretodawcy. [5] Chodzi o dekret odbierający stowarzyszeniom prawa do zaskarżania decyzji zatwierdzających inwestycje wiatrakowe w pierwszej instancji oraz o dekret znoszący normalne konsultacje publiczne i wprowadzający w to miejsce możliwość udziału w „konsultacjach internetowych”.

Jak piszą powodzi, zaskarżone akty stanowią w istocie historyczny regres we francuskim prawie ochrony środowiska, który przejawia się w:

  • zniesieniu zasady dwu-istancyjnności w sprawach dotyczących elektrowni wiatrowych
  • ograniczeniu do 15 dni okresu przewidzianego na zapoznanie się z projektami inwestycji wiatrakowych przez organy administracji
  • zastąpieniem konsultacji publicznych (fr. enquêtes publiques) możliwością wyrażenia opinii (fr. simple participation) drogą elektroniczną w odniesieniu do wszystkich „instalacji sklasyfikowanych dla celów ochrony środowiska” (ICPE), a w szczególności elektrowni wiatrowych.

Stowarzyszenie odnotowują „po raz kolejny, wpływ deweloperów wiatrakowych na ministerstwo środowiska i wyrażają zdziwienie faktem przyznania im nowych wyjątków prawnych, podczas gdy w społeczeństwie stale narasta sprzeciw wobec elektrowni wiatrowych. Chodzi o realizację w przyspieszonym tempie celu budowy 15 tysięcy nowych elektrowni wiatrowych, poprzez wyeliminowanie wszelkich form prawnych sprzeciwu (…)

Omawiany wyżej artykuł z l’Opinion zawiera też wypowiedź Jean-Louisa Butré, prezesa zrzeszenia Fédération Environnement Durable, do którego należy 1340 stowarzyszeń antywiatrakowych, który mówi o jednym z tych dekretów:

Stowarzyszenia nie ma już prawa zwracać się do sądów administracyjnych, lecz muszą iść bezpośrednio do sądów apelacyjnych. Oznacza to, że zmuszone są korzystać z usług adwokata, a część z nich nie ma funduszy, by za to zapłacić.

Ludzie są wściekli. Jeżeli politycy nie znajdą sposobu na zmniejszenie presji, to nie będziecie mieli żółtych kamizelek, ale dużo bardziej gwałtowne protesty.” [4]

logo stop wiatrakom mini[Nasz komentarz] Nie pierwszy raz zwracamy uwagę, że we wszystkich krajach, gdzie instaluje się elektrownie wiatrowe powtarza się ta sama historia. Zlobbowani przedstawiciele władzy kontra mieszkańcy wsi i małych miejscowości. Z jednej strony wielki kapitał, prawnicy i zielona propaganda wieszcząca koniec świata a z drugiej strony małe grupki mieszkańców, organizacje społeczne i rzetelna wiedza o niszczących zdrowie i środowisko efektach energetyki wiatrowej. Takie sytuacje, jak we Francji oglądaliśmy też i w Polsce, gdzie ignorancja władzy lub dająca do myślenia stronniczość, umożliwia realizację inwestycji, które tylko w teorii służą ratowaniu klimatu przed „zbrodniczym” CO2, a w praktyce służą jedynie do dojenia państwowej kasy przy pomocy dotacji i całego wyrafinowanego systemu wsparcia. Także w Polsce przedstawiciele władzy w podskokach realizują postulaty inwestorów wiatrakowych, ułatwiając im funkcjonowanie i brak możliwości rzetelnej oceny inwestycji, tak na etapie projektowania, jak i eksploatacji. Raz postawiona farma wiatrowa jest nie do usunięcia, choćby wszystkie decyzje administracyjne, na podstawie, których ona powstała zostały unieważnione.

To właśnie w Polsce uchwalono prawo, z którego wynika, że lokalne stowarzyszenia muszą działać minimum rok przed złożeniem przez inwestora wniosku o wydanie decyzji środowiskowej, by w ogóle mogły wziąć udział w takim postępowaniu. Absurd, którego PiS nie zmienił, mimo że wielokrotnie upominaliśmy się o to. Takich korzystnych dla wiatrakowców przepisów prawnych, na czele z brakiem przepisów o dopuszczalnych normach hałasu dla wiatraków.

Obecna polityka rządu Morawieckiego, która w sprawie wiatraków niczym nie różni się od tej prowadzonej przez rząd PO-PSL, to prosta droga do upadku. Wieś takie sytuacje pamięta i nie da się drugi raz oszukać. PiS zapomniał, że to nie wiatraki głosują w wyborach, a ludzie.

Tłumaczenie i opracowanie

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

[1] http://www2.assemblee-nationale.fr/15/missions-d-information/missions-d-information-de-la-conference-des-presidents/freins-a-la-transition-energetique/(block)/51261

[2] Vicent Kranen, „Vent de fronde contre l’eolien”, kanał LCP, 17.01.2019 - http://www.lcp.fr/actualites/transition-energetique-les-eoliennes-terrestres-future-etincelle-de-la-contestation-des

[3] http://stopwiatrakom.eu/wiadomości-zagraniczne/2657-francja-prezydent-emmanuel-macron-to-nade-wszystko-wielki-zwolennik-zabudowania-francji-lasem-wiatraków-w-tym-celu-chce-on-ubezwłasnowolnić-społeczności-wiejskie.html

[4] Irène Inchauspé, „Il y a quelque chose de pourri au royaume des éoliennes”, l’Opinion, 24.01.2019 - http://eolinfo.net/index.php?option=com\_acymailing&ctrl=archive&task=view&mailid=384&key=ZoOSttqg&subid=65326-3gKYw62kf1dRNi&tmpl=component

[5] Fédération Environnement Durable i 4 inne organizacje społeczne, „Éolien: les associations attaquent les décrets Lecornu / de Rugy”, komunikat prasowy z 28.01.2019 - http://fed-info.org/index.php?option=com_acymailing&ctrl=archive&task=view&mailid=586&key=ipxgrBwc&subid=82032-53396dedefbc8c2f96c13b97c40b5da7&tmpl=component