Błyskawiczne tempo prac legislacyjnych w Sejmie niestety nie sprzyja jakości pracy i zamiast publicznie i z otwartą przyłbicą dyskutować o problemach generowanych przez odnawialne źródła energii i kosztach związanych z tą formą produkcji energii, bez udziału strony społecznej i za zamkniętymi drzwiami, Podkomisja nadzwyczajna ds. rozpatrzenia projektu nowelizacji ustawy o OZE (druk sejmowy nr 2412) zakończyła swoją pracę. Czekamy teraz na posiedzenie Komisji, która powinna przyjąć ostateczny kształt projektu ustawy.
Zainteresowanych przebiegiem prac podkomisji zachęcamy oczywiście do obejrzenia transmisji obrad, która dostępna tutaj: http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/transmisje.xsp?unid=16665D254B180769C125827B002FDAFA# (część I).
fot. fragment z nagrania z posiedzenia Podkomisji w dn. 08.05.2018 r.
Niestety, ale tak jak na etapie konsultacji społecznych latem zeszłego roku, tak i teraz Ministerstwo Energii jest odporne na argumenty w zakresie zmian regulacji prawnych dotyczących funkcjonowania elektrowni wiatrowych. Nie ma żadnej dyskusji w tej sprawie, choć naprawdę jest o czym rozmawiać, zwłaszcza o kosztach polityki klimatyczno-energetycznej oraz o wydumanych roszczeniach właścicieli instalacji OZE, którym się wydaje, że ich biznesy są ważniejsze od wszystkiego innego. Uważamy, że uchwalenie tej ustawy będzie złamaniem umowy społecznej zawartej z PiS w 2015 r., jeszcze przed wyborami parlamentarnymi, że ekspansja wiatraków zostanie powstrzymana i wprowadzone zostaną regulacje umożliwiające kontrolowany rozwój OZE. Tak się stało w maju 2016 r. i nie ma dzisiaj żadnych, dosłownie żadnych argumentów prawnych, społecznych, gospodarczych i środowiskowych za rozwijaniem energetyki wiatrowej w Polsce.
Jedynym argumentem jakim szermują dzisiaj zwolennicy zmian w przepisach, choć tego nikt z rządu głośno nie powie, jest groźba odszkodowań, których domagają się zagraniczni inwestorzy od Polski w ramach tzw. postępowań arbitrażowych. Suma roszczeń już zgłoszonych jest całkiem spora i według naszej wiedzy sięga kwoty kilkunastu miliardów złotych, choć jak to z takimi roszczeniami bywa, większość z nich ma charakter wydumany i nie ma szans na obronę przed sądami. Jeżeli ktoś wierzy, że te roszczenia są prawdziwe, to warto pamiętać, że jeśli inwestorzy zagraniczni ugrają nawet 15-20% dochodzonych kwot po latach prowadzonych sporów sądowych, to i tak warto bronić Polski przed dalszym wiatrakowaniem. Po prostu, szantaż finansowy w postaci pozwów sądowych jest dzisiaj „normalnym” elementem gry biznesowej prowadzonej przez inwestorów umożliwiającej testowanie poziomu wytrzymałości przeciwnika, zwłaszcza administracji państwowej. Kto się ulęknie, ten płaci i wychodzi na frajera. Celują w tym szczególnie firmy z krajów anglosaskich i globalne korporacje, które uczyniły sobie z tego całkiem niezły sposób zarobkowania. Dlatego należy walczyć o swoje do końca. Nie bać się szantażu sądowego i zacząć się w końcu słuchać tych, którzy zjedli zęby na walce z wiatrakami.
Lista niezbędnych zmian w projekcie ustawy
Projekt ustawy nowelizującej ustawę o OZE jest mocno kontrowersyjny, zwłaszcza jeśli chodzi o jego uzasadnienie i sprawy oceny skutków regulacji. Wyliczenia finansowe są z sufitu i pewne jest tylko jedno – jest kilkadziesiąt miliardów złotych do wywalenia w błoto na wiatraki, biogazownie, fotowoltaikę i inne pomysły. Zarobią na tym nieliczni, a polska energetyka nabawi się kolejnych problemów.
Niezbędne jest dokonanie kilku zmian w projekcie, które opisaliśmy poniżej. Każda z nich ma znaczenie i jest ukłonem w stronę inwestorów. Co trzeba zrobić, by projekt nie stanowił zagrożenia dla strony społecznej.
W ten sposób deweloperzy posiadający pozwolenia na budowę uzyskane na starych przepisach mogą stanąć do aukcji i starać się o dofinansowanie. Takich projektów branża wiatrowa posiada na ok. 2.500 MW, więc będzie z czego wybierać i o co się bić. Rząd zgodził się dopuścić w tym roku do przeprowadzenia aukcji na wiatraki na kwotę aż 15,75 mld zł, co pozwoli na wybudowanie tj. 350-400 wiatraków o mocy zainstalowanej ok. 1.000 – 1.200 MW. Tak to wynika z przyjętych przepisów.
„19a) modernizacja - proces inwestycyjny, którego celem jest odtworzenie stanu pierwotnego lub zmiana parametrów użytkowych lub technicznych instalacji odnawialnego źródła energii;"
Przepis ten jest bardzo enigmatyczny i napisany w taki sposób, że w kontekście wiatraków „modernizacja” będzie oznaczać zarówno możliwość przywrócenia stanu pierwotnego instalacji, np. po jej spaleniu się lub awarii, ale także – i na tym branży wiatrowej zależy szczególnie – umożliwia zwiększenie mocy nowoinstalowanych turbin, w miejsce starych. Fachowo nazywa się to „repoweringiem”. Przepis w tej wersji jest skrajnie niebezpieczny, gdyż w obecnej wersji umożliwia ciągłą rozbudowę EW i dopuszczenie takich zmodernizowanych wiatraków do aukcji, a to wszystko bez spełnienia minimalnej odległości. Przepis ten powinien wykluczać możliwość dokonania modernizacji dla EW, o ile nie są spełnione inne, bezwzględnie obowiązujące przepisy prawa, tj. wymóg minimalnej odległości.
Dodatkowo ze względu na niebezpieczeństwo następstwa awarii elektrowni wiatrowej konieczne jest dopuszczenie możliwości przeprowadzenia modernizacji tych instalacji, ale polepszenie parametrów OZE musi zawsze wiązać się z ponowną oceną oddziaływania na środowisko.
„9. Ilość i wartość energii elektrycznej wytworzonej w instalacjach odnawialnego źródła energii zlokalizowanych poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i poza obszarem wyłącznej strefy ekonomicznej, jaka może zostać sprzedana w drodze aukcji w następnym roku kalendarzowym wynosi 5% ilości i wartości energii elektrycznej, przeznaczonej do sprzedaży w drodze aukcji w roku poprzednim, w instalacjach, o których mowa wart. 72 ust. l pkt 2.",
Należy zmienić ten przepis w ten sposób, że można obniżyć wielkość udziału OZE z zagranicy ograniczyć np. do 0,5% rocznie a nie 5%. I tak jest to wsparcie pieniędzmi polskich podatników, niemieckich farm wiatrowych.
„5. Wytwórcy energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii wytworzonej zgodnie z art. 73 ust. 2 w instalacji odnawialnego źródła energii o łącznej mocy zainstalowanej elektrycznej nie mniejszej niż 500 kW, który wygrał aukcję rozstrzygniętą nie później niż w terminie do dnia 30 czerwca 2021 r., przysługuje prawo do pokrycia ujemnego salda, o którym mowa w art. 93 ust. 2 pkt 3.”
Jest to niczym nie uzasadnione wsparcie dla przedsiębiorców tylko jednego sektora gospodarczego kosztem pozostałych przedsiębiorców.
Obecna ekipa rządowa ma prosty wybór, albo pójdzie drogą PO-PSL i będzie dogadywać się ze stroną dewelopersko-inwestorsko-bankową, albo stanie po stronie ludzi i będzie reprezentować strategiczne polskie interesy. Tutaj nie ma kompromisów i podział jest dychotomiczny. Najbliższy czas pokaże, kto jest po czyjej stronie.
Kto stawia wiatraki, ten przegrywa wybory
Redakcja stopwiatrakom.eu