Opublikowano: 12 lipiec 2016

Wejście w życie ustawy o OZE oraz ustawy odległościowej pokrzyżowało szyki inwestorom wiatrakowym, do tego stopnia, że spółki inwestujące w ten rodzaj energetyki zmuszone zostały do zrobienia odpisów księgowych na wszystkie te inwestycje, które nie posiadają pozwoleń na budowę - por. http://www.wnp.pl/odnawialne_zrodla_energii/elektrownie-wiatrowe-traca-na-wartosci-to-sakutek-ustawy-wiatrakowej,277190_1_0_0.html W praktyce oznacza to tyle, że w świetle obowiązujących przepisów wydatki poniesione na projekty w fazie przygotowań, które nie będą już mogły być dalej prowadzone, zostaną uznane za stratę i znacząco wpłyną na wyniki finansowe spółek. Nie żal nam inwestorów, bo są to straty na własne życzenie. Kto wierzy w wiatraki, ten sam jest sobie winien.

Ważne jest jednak coś innego. Otrzymujemy sygnały z całego kraju, że prowadzone dotychczas postępowania administracyjne, a nie zakończone wydaniem decyzji środowiskowej są na wniosek inwestorów zawieszane. Oznacza to, że inwestorzy bardzo liczą na to, że nastąpi zmiana władzy i uchylenie ustawy odległościowej, która traktowana jest przez nich jako „bubel prawny”. Ustawa ta jest i będzie zwalczana przez branżę wiatrową wszelkimi środkami i metodami, łącznie z przyprawianiem jej gombrowiczowskiej „gęby”. Widocznie też obecna opozycja parlamentarna naobiecywała już branży wiatrowej, że spełni ich żądania i uchyli te przepisy po zmianie rządu. Bardzo źle to świadczy o tych środowiskach politycznych, które były przez osiem lat głuche na argumenty i los ludzi zmuszanych do życia z wiatrakami. Pecunia non olet. Naszym zdaniem, zawieszanie postępowań w momencie, gdy od 16 lipca br. będzie już obowiązywać ustawa odległościowa, nie ma racji bytu i podstaw prawnych. Takie postanowienia wójtów czy burmistrzów trzeba żalić do Samorządowych Kolegiów Odwoławczych i domagać się od organów merytorycznego rozpoznania sprawy z uwzględnieniem ustawowo określonej minimalnej odległości elektrowni wiatrowych od zabudowy mieszkaniowej. Po to właśnie została uchwalona ta ustawa, by zakończyć dowolne lokalizowanie elektrowni wiatrowych. Analogicznie należy postępować z tymi projektami studiów uwarunkowań czy miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, które są jeszcze w opracowaniu i przewidują budowę elektrowni wiatrowych. Takie postępowania planistyczne należy jak najszybciej zakończyć, by nie dopuścić do uchwalenia dokumentów planistycznych sprzecznych z ustawą odległościową.

Podkreślamy z całą stanowczością, sprawa energetyki wiatrowej nie została jeszcze zakończona w sposób ostateczny. Dalej jest wiele spraw, które wymagają uregulowania na nowo, np. kwestie dopuszczalnych norm hałasu dla elektrowni wiatrowych, udziału społeczności lokalnych w postępowaniach środowiskowych czy sposobu naprawiania szkód wyrządzanych przez działające już elektrownie wiatrowe. Aby mieć pewność, że inwestorzy nie wybudują nam pod domem elektrowni wiatrowych gminy powinny jak najszybciej uchwalić miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego bez obszarów lokalizacji tych urządzeń. Trzeba się spieszyć, gdyż procedury planistyczne są długotrwałe i trzeba korzystać z przyjaznego ludziom prawa. Inna sprawa, że jeśli rada gminy i wójt (burmistrz) działają w porozumieniu z inwestorem, to nie ma co liczyć na dobrowolne wycofanie się z takich projektów. Dopiero podczas wyborów samorządowych możliwa będzie weryfikacja takich polityków i zmiana ich na nastawionych na wspieranie ludzi, a nie tylko na robienie kasy.

Możliwe jest też stwierdzanie nieważności miejscowych planów pod elektrownie wiatrowe na drodze sądowej lub też szukanie sposobów na rozwiązanie umów dzierżawy pod elektrownie wiatrowe. Nie są to działania łatwe i tanie, ale warto je podejmować, by pozbawić inwestorów wiatrakowych złudzeń i nadziei na realizację inwestycji.

Apelujemy do naszych czytelników o przekazywanie redakcji bieżących informacji o stanie realizacji inwestycji wiatrakowych w Polsce i praktykach inwestorów w stosowaniu ustawy odległościowej. Szczególnie interesują nas próby obchodzenia tej regulacji.

Redakcja portalu stopwiatrakom.eu